Rada Przedsiębiorczości w apelu skierowanym do liderów Zjednoczonej Prawicy wskazała, że Polska nie może blokować przyjęcia nowego budżetu UE. Jak podkreślono, zablokowanie przez Polskę możliwości utworzenia funduszu odbudowy pozbawi nasz kraj dostępu do ponad 60 mld euro pomocy.

O to, czy unijne weto jest w interesie wszystkich Polaków, minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski pytany był na poniedziałkowej konferencji prasowej. Ziobro podkreślił, że zna przedstawicieli biznesu, którzy mają "zupełnie odmienne zdanie" od tego przedstawionego przez Radę Przedsiębiorczości.

"Utrata suwerenności, utrata możliwości podejmowania decyzji w każdej dziedzinie przez polskie państwo i przez polską demokrację jako taką - tu nie chodzi o ten rząd, ale chodzi też o przyszłe rządy - jest ogromnym zagrożeniem również dla biznesu i dla pozycji polskich przedsiębiorców" - ocenił Ziobro.

Jego zdaniem "to, co proponuje UE, to nic innego jak wprowadzenie rozwiązań, które ubezwłasnowolnią polskie państwo". Jak mówił, chodzi o stworzenie narzędzia "gigantycznego nacisku, które pozwoli w przyszłości kolonizować Polskę nie tylko od stronę kulturowej, politycznej, ale też od strony gospodarczej, właśnie z fatalnymi konsekwencjami dla polskiej gospodarki". "Żaden roztropny rząd nie może się na to nigdy zgodzić" - powiedział szef MS.

"Jestem przekonany, że nie ma innej drogi jak twarde weto wobec działań, które są zamachem na traktaty europejskie. Sprzeciwiamy się działaniom, które nie są realizacją traktatów, a zamachem na zapisy traktów" -oświadczył Ziobro. Dodał, że te "w sposób jednoznaczny przesadzają", że naruszenie "tak zwanej" praworządności może spotkać się z sankcją jedynie za zgodą wszystkich państw.

"Ten zapis traktatowy jest łamany przez prawo niższej rangi, jakim jest rozporządzenie, które pozwala kwalifikowaną większością takie sankcje nakładać - i to sankcje gigantyczne, które są w wymiarze gospodarczym bronią atomową, bronią jądrową. I taką broń oddajemy Brukseli" - zaznaczył minister. Dodał, że politycy muszą widzieć dalekosiężne skutki swoich decyzji. Działania strony unijnej określił jako "gwałt na prawie europejskim" oraz "zamach na polską konstytucję".

Państwa członkowskie UE nie osiągnęły jednomyślności ws. wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 i decyzji ws. funduszu odbudowy. Polska i Węgry zgłosiły zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. Na posiedzeniu ambasadorów państw UE rozporządzenie przyjęto większością kwalifikowaną państw członkowskich.

W piątek premier Mateusz Morawiecki rozmawiał telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Niemcy w ramach prezydencji w Radzie UE prowadzą obecnie negocjacje budżetowe. Po rozmowie premier poinformował, że oświadczył kanclerz Niemiec, iż Polska oczekuje dalszych prac pozwalających na znalezienie rozwiązania, które zagwarantuje prawa wszystkich państw UE i potwierdził gotowość do zawetowania nowego budżetu.

Szef polskiego rządu zapowiedział wcześniej, że Polska na pewno skorzysta z prawa do sprzeciwu, jeśli nie będzie satysfakcjonującego Warszawę porozumienia w sprawie powiązania kwestii praworządności z budżetem UE. Z kolei premier Węgier Viktor Orban skierował list do niemieckiej prezydencji i szefów unijnych instytucji, w którym zagroził zawetowaniem budżetu UE i funduszu odbudowy, jeśli wypłata środków będzie powiązana z kwestią praworządności.

W czwartek w Budapeszcie premierzy Polski i Węgier podpisali deklarację dotyczącą uzgodnienia stanowiska krytycznego wobec powiązania wypłat z budżetu z "arbitralnymi i nieobiektywnymi kryteriami naruszeń praworządności".

W poniedziałek wieczorem w Warszawie odbędzie się spotkanie robocze premierów Morawieckiego i Orbana, podczas którego mają być omówione dalsze działania w kontekście negocjacji budżetowych w UE.