Chodzi o ubiegłotygodniową nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, która wywołała ostrą reakcję Izraela.

Ambasada tego kraju w Polsce oceniła, że nowela "uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę". Minister spraw zagranicznych Jair Lapid ze swej strony ocenił, że "nowe polskie prawo jest hańbą" i stanowi "bolesne pogwałcenie praw ocalałych z Holokaustu", co "poważnie zaszkodzi stosunkom między dwoma krajami".

Gazeta podaje, że "według danych polskiego rządu, potwierdzonych w raporcie Departamentu Stanu USA opublikowanym w zeszłym roku, od upadku reżimu komunistycznego w 1989 roku, Polska wypłaciła około 2,3 mld dolarów odszkodowania za mienie zrabowane osobom prywatnym podczas rządów nazistowskich i komunistycznych", chociaż nie wiadomo, ile z nich było Żydami.

"Przeciętny Polak na wsi lub w mieście, z własnej perspektywy słusznie, zadaje sobie pytanie, dlaczego z moich podatków ma pochodzić odszkodowanie za zbrodnie popełnione przez inny kraj, Niemcy, dziesiątki lat przed moimi narodzinami? Za zbrodnie, których ofiarami byli także Polacy nie będący Żydami" - zauważa "Haarec".

Reklama

Dziennik piórem Ofera Adereta wyjaśnia czytelnikom, że od wojny upłynął długi czas, "co stanowi podatny grunt dla korupcji i uwikłania podejrzanych grup, także kryminalnych, które wykorzystywały biurokrację dla swoich korzyści i przejmowały majątki, które przed wojną należały do Żydów lub innych właścicieli, a potem zostały znacjonalizowane".

"W ostatnich latach polskie media są pełne takich przykładów" - tłumaczy Aderet, jak również przerażających polską opinię publiczną historii "ciężko pracujących lokatorów, których dom, gdzie mieszkali od dziesięcioleci, ma teraz nowego właściciela, przez co zostają wyrzuceni na bruk".

"Nie zawsze w tych historiach pojawiają się Żydzi, ale opinia publiczna obawia się wszelkich roszczeń majątkowych" - zaznacza.

Często piszący o Polsce autor artykułu przypomina również "szczególnie tragiczną historię Jolanty Brzeskiej, działaczki społecznej, która prowadziła walkę lokatorów z eksmisjami i została spalona w 2011 roku w okolicznościach, które wciąż są przedmiotem śledztwa".

Dziennikarz podejmuje jeszcze inny wątek odszkodowań, "o którym niewielu mówi w obawie przed etykietką antysemityzmu". Chodzi o mienie komunalne od lat zwracane gminom żydowskim w Polsce, takie jak synagogi i cmentarze.

"Ktokolwiek podróżuje po Polsce, trafi na sprzedaną przez gminę synagogę zamienioną na basen, restaurację lub pub" - zauważa publicysta.

"Dokąd trafiły pieniądze ze sprzedaży? W gminach żydowskich zwykle po cichu stawia się ciężkie zarzuty przeciwko różnym grupom i organizacjom żydowskim (...), od braku przejrzystości do rzeczywistej korupcji we wszystkim, co dotyczy postępowania z żydowskim mieniem komunalnym" - kończy.