Reynders wystąpił na posiedzeniu sejmowych komisji sprawiedliwości i ds. UE; przedstawił "Sprawozdanie na temat praworządności z 2021 r.". Obejmuje ono cztery obszary: wymiar sprawiedliwości, ramy walki z korupcją, pluralizm mediów i inne kwestie instytucjonalne związane z mechanizmami kontroli i równowagi.

Reynders podkreślał, że praworządność stanowi prawną, polityczną i ekonomiczną podstawę UE, a uchybienia jej dotyczące mają wpływ na inne państwa. Mówił, że sprawozdanie to element dialogu wewnątrz UE, które ma na celu zapobieganie problemom lub pogłębiania się tych już istniejących.

"Jeżeli chodzi o system sprawiedliwości (w Polsce) w naszym sprawozdaniu stwierdzamy, że reformy, w tym najnowsze wydarzenia, nadal stanowią źródło poważnego zaniepokojenia" - mówił.

Powiedział, że przeprowadzane od 2015 r. zmiany zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na wymiar sprawiedliwości ze szkodą dla niezawisłości sędziów i skłoniły Komisję Europejską do wszczęcia procedury na podstawie art. 7 ust. 1 TUE, która nadal jest w toku. Przypomniał, że w kwietniu 2021 r. KE skierowała sprawę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości w związku z ustawami dotyczącymi sądownictwa, które - jak mówił - podważają niezawisłość sędziów i są niezgodne z prawem UE, a w lipcu 2021 r. TSUE zarządził w tej sprawie środki tymczasowe. Dodał, że - jako, że ten nakaz nie został wykonany - nałożono na Polskę dzienną grzywnę, która ma być uiszczana do czasu gdy wszystkie środki zostaną wprowadzone lub do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie.

Reklama

Przypomniał, że również w lipcu 2021 r. TSUE uznał, że system dyscyplinarny dla sędziów w Polsce jest niezgodny z prawem UE, a Krajowa Rada Sądownictwa nadal działa pomimo kwestionowania jej niezależności.

Zauważył, że wskazano też na nieprawidłowości w procedurze powołania sędziów Trybunału Konstytucyjnego. "Komisja jest też bardzo zaniepokojona ostatnimi wyrokami polskiego Trybunału z 14 lipca i 7 października. Wyroki te kwestionują podstawę UE i bezpośrednio podważają jedność europejskiego porządku prawnego. Polacy muszą móc polegać na sprawiedliwym i równym traktowaniu przez wymiar sprawiedliwości, tak jak wszyscy obywatele UE. Nie możemy pozwolić i nie pozwolimy na to, żeby nasze wspólne wartości były narażone na ryzyko" - oświadczył.

14 lipca TK rozpatrując pytanie Izby Dyscyplinarnej SN orzekł, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązuje państwa członkowskie do stosowania środków tymczasowych ws. sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją. 7 października TK orzekł, że przepis Traktatu o UE w zakresie, w jakim przyznaje sądom krajowym kompetencje do pomijania w procesie orzekania przepisów konstytucji oraz orzekania na podstawie przepisów nieobowiązujących (uchylonych przez Sejm lub uznanych przez TK za niekonstytucyjne), jest niezgodny z konstytucją.

Reynders mówił, że KE wskazała też w sprawozdaniu na ryzyko, jeśli chodzi o skuteczność walki z korupcją na wysokim szczeblu, w tym wywierania nieuzasadnionego wpływu na oskarżenia o korupcję dla celów politycznych. Podkreślał, że są wątpliwości dotyczące m.in. podporządkowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego władzy wykonawczej oraz faktu, że minister sprawiedliwości jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym.

Ponadto - mówił - KE wskazała, że choć polski rynek medialny był do tej pory uważany za zróżnicowany, to są obawy dotyczące "negatywnych skutków przejęcia Polska Press przez państwowy koncern Orlen" oraz gorszych warunków dla podmiotów zagranicznych. Zauważyła też m.in., że "od 2020 r. środowisko zawodowe dziennikarzy pogorszyło się z powodu zastraszania, postępowań sądowych, rosnącego braku ochrony i brutalnych działań podczas protestów, w tym ze strony sił policyjnych".

Komisarz dodał, że KE zwróciła też uwagę na szybką ścieżkę legislacyjną w odniesieniu do kwestii niedotyczących pandemii koronawirusa, tylko reform strukturalnych, bez konsultacji ze stronami zainteresowanymi lub z bardzo ograniczonymi konsultacjami.

Mówił, że KE akcentowała też kluczową rolę Rzecznika Praw Obywatelskich w ochronie praworządności i wskazała, że "przestrzeń społeczeństwa obywatelskiego wciąż jest silna, ale została dotknięta ogólnymi problemami dotyczącymi praw kobiet oraz atakami na grupy LGBTI".

Reynders nawiązał też do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, podkreślił, że była ona przedmiotem rozmowy z innymi komisarzami UE. "Wyrażamy naszą solidarność wobec Polaków i wobec polskich władz, ponieważ nadal prowadzimy prace na rzecz sankcji wobec Białorusi i będziemy współpracować krajami pochodzenia, by zatrzymać migrantów w krajach ich pochodzenia oraz z liniami lotniczymi, by zahamować ten przepływ" - powiedział.

Podkreślił, że zastanawiają się nad tym, czy organizacje międzynarodowe takie jak ONZ mogłyby uzyskać dostęp do osób znajdujących się na granicy, które nie odpowiadają na sytuację ogromnego kryzysu humanitarnego, w którym się znalazły.

Szef komisji sprawiedliwości Marek Ast (PiS) podkreślał, że nie zgadza się z tezami zawartymi w raporcie. Mówił, że Polska uznaje wyższość prawa europejskiego w częściach wskazanych w traktatach, ale uważa, że zakres spraw nieprzekazanych UE pozostaje wyłączną domeną prawa krajowego. Mówił, że podobnie do polskiego TK orzekały sądy konstytucyjne m.in. Francji i Niemiec, ale tylko od Polski żąda się płacenia kar. Według niego świadczy to o podwójnych standardach stosowanych przez UE.

Anita Czerwińska (PiS) uznała, że raport nie jest rzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych informacji. Stwierdziła, że polski rząd ma silną legitymację, by realizować reformę wymiaru sprawiedliwości.

Protestowali także inni posłowie PiS zarzucając raportowi tendencyjność i pytając, czemu nie uwzględnia m.in. problemu "rosnącego antysemityzmu we Francji i Niemczech"; przekonywali, że zagrożeniem dla praworządności są wykroczenia sędziów, a nie zmiany dotyczące ich dyscyplinowania.

Posłowie opozycji, w tym Cezary Tomczyk (KO) przekonywali, że "Polska to nie jest PiS", a w interesie każdego polskiego obywatela jest to, by system sprawiedliwości działał prawidłowo. Arkadiusz Myrcha (KO) mówił o "postępującej w Polsce orbanizacji, czyli prywatyzacji instytucji państwowych na rzecz wąskiej grupy politycznej".

Inni pytali o spotkanie Reyndersa z szefem NIK Marianem Banasiem. Krzysztof Śmiszek (Lewica) pytał, jak naprawić sytuację po wyrokach TK i czym może grozić utrzymywanie obecnego stanu.

Reynders zapewniał, że KE stosuje jednolitą metodologię wobec wszystkich krajów i oczekuje stosowania takich samych standardów. Podkreślał, że debata na temat wymiaru sądownictwa toczy się w wielu państwach, ale "główna zasada jest taka by nie było regresu, by nie pogarszać sytuacji". Przekonywał, że KE nie chce narzucać jednakowego systemu w sądownictwach i szanuje historię i tradycję prawną krajów UE.

Zauważył, że akcesja do UE była momentem, w którym Polska zgodziła się na wszystkie zapisy traktatu, także na art. 19, gdzie jest mowa o niezależności sądownictwa. "Jeśli cedują państwo jakąś część suwerenności, zaciągając zobowiązania, to proszę ich potem przestrzegać" - mówił.

"Liczy się to by zapewnić niezależność sędziów" - podkreślał. "Zależy nam na tym, by nie było możliwości dyscyplinowania sędziów za to, że któryś z nich zwrócił się do TSUE z zapytaniem" - dodał. Wskazywał, że polski sędzia jest też europejskim sędzią i należy pozwolić by sprawiedliwość i jej mechanizmy zadziałały. Podkreślał, że TSUE to najwyższa wykładnia w sądownictwie UE i kluczowe jest to, by wykonywać jego orzeczenia.

Reynders podkreślał, że obawy budzą wyroki TK w Polsce. "Mamy też inne narzędzia, by reagować: będziemy kontrolować dyskusję w sprawie art. 7; może zwrócimy się znowu do Trybunału Sprawiedliwości" - zaznaczył. Podkreślił, że nadrzędność prawa europejskiego stanowi podstawę do tego, by jednolicie chronić interesy obywateli w UE.