Główna stopa procentowa Narodowego Banku Polskiego rośnie od dziś do 6,75 proc. Na środowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy o 0,25 pkt proc. Większość ekonomistów spodziewała się takiej decyzji, choć ich zdaniem było ryzyko podwyżki w większej skali - za sprawą niespodziewanego przyśpieszenia inflacji w sierpniu do 16,1 proc. z 15,6 proc. miesiąc wcześniej.
Pomimo wrześniowej podwyżki stóp różnica pomiędzy nominalnym kosztem pieniądza a bieżącą inflacją jest wyższa niż w poprzednich miesiącach.
- Przed nami być może jeszcze dalszy wzrost stóp, ale w niewielkiej skali. Gospodarka hamuje i słabszy popyt będzie ograniczać presję inflacyjną. W swoich decyzjach bank centralny kieruje się głównie perspektywami inflacji w średnim terminie, czyli za rok-dwa, a nie za kilka miesięcy lub tym bardziej bieżącą inflacją - podkreślił Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
- RPP zaczęła podnosić stopy wcześniej i podnosi je mocniej niż banki w krajach zachodnich. Różnica jest widoczna zwłaszcza w zestawieniu z Europejskim Bankiem Centralnym. Podwyżki w EBC raczej nie będą powodowały presji na nasze władze monetarne. Jesteśmy w innym etapie cyklu zacieśniania polityki. Oni mają za sobą jedną podwyżkę, my 11 - stwierdził w rozmowie z DGP Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Wskazuje, że w podobnej sytuacji do nas są banki centralne Czech czy Węgier. - Automatyzmu nie ma, chyba że coś poważnego zaczęłoby się dziać z kursem złotego - zaznacza.
Reklama

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.