Prowokacje Rosji na Bałtyku
Tomczyk pytany był w piątek na konferencji prasowej o liczbę ostatnich prowokacji ze strony rosyjskiej. W czwartek premier Donald Tusk poinformował o incydencie w pobliżu portu w Szczecinie. - Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia - powiedział Tusk.
W czwartek Tadeusz Gruchalla z Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku poinformował, że 1 października Straż Graniczna zauważyła w rejonie podmorskiego rurociągu należącego do spółki Petrobaltic rosyjski kuter. Rosyjska jednostka miała wykonywać podejrzane manewry.
Wiceszef MON powiedział, że w skali państwa tych prowokacji było znacznie więcej niż te, o których poinformowano w czwartek. - W skali samego morza Bałtyckiego mówimy o kilku tego typu przypadkach. Jeden to wielokrotne przepłynięcie przez jeden z tankowców tzw. floty cieni nad polską infrastrukturą krytyczną, która znajduje się na dnie Bałtyku. Wtedy decyzją premiera Tuska został użyty okręt marynarki wojennej, który został wysłany na miejsce w celu sprawdzenia dna Bałtyku, żebyśmy wiedzieli, że nic się tam złego nie wydarzyło - zaznaczył Tomczyk.
Jak dodał, „z punktu widzenia tego, co dzieje się na terenie Polski to są przypadki, które dzieją się właściwie w każdym miesiącu”. - To jest taka częstotliwość - zauważył wiceminister.
- Jeżeli chodzi o rzeczy na Bałtyku mówimy w ciągu ostatniego roku, de facto, o trzech czterech przypadkach tego typu. Ale w związku z tym, że też kolejne jednostki pływające są kwalifikowane przez Unię Europejską na listę floty cieni, to możemy spodziewać się, że tych incydentów będzie więcej - zaznaczył Tomczyk.
Wojna hybrydowa i polska gotowość
W jego ocenie, sytuacja z 9 na 10 września, kiedy rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną pokazała, że „raczej jesteśmy na początku pewnego kolejnego etapu, jeżeli chodzi o wojnę hybrydową”. - I państwo polskie na wielu poziomach musi być gotowe na wszystkie scenariusze - dodał wiceszef MON.
Dopytywany, o to dlaczego po incydencie w pobliżu portu w Szczecinie służby nie odpowiadały na pytania mediów, a konferencja w MSWiA w tej sprawie odbyła się kilka godzin po informacji premiera o tym zdarzeniu Tomczyk odparł, że „siłą rzeczy”, informacja w takich sprawach zawsze będzie „ciut za mała z punktu widzenia mediów”.
Związki z innymi incydentami
Jak dodał, z prawnego punktu widzenia pierwszym podmiotem, który chroni infrastrukturę krytyczną „są spółki, które za to odpowiadają i ich uzbrojony system ochronny, który może chronić infrastrukturę krytyczną”. Zaznaczył, że do ochrony dochodzi również Straż Graniczna, Wojsko Polskie oraz służby dedykowane w ramach ministra spraw wewnętrznych i administracji.
W kontekście tego, że premier jako pierwszy poinformował o zdarzeniu, Tomczyk ocenił, iż „dla wszystkich jest jasne, że Prezes Rady Ministrów jest najbardziej poinformowaną osobą w kraju”.
Podkreślił, że „wszystkie elementy” dotyczące ew. bezpośredniego zagrożenia dla państwa, albo dla infrastruktury krytycznej, są w pierwszej kolejności kierowane do premiera, by „zgodnie z konstytucją premier przy udziale Rady Ministrów mógł podjąć odpowiednie działania”.
Pytany o ewentualne nowe ustalenia związane z rosyjskim kutrem Tomczyk powiedział, że wedle przyjętych zasad, przekazywane będą „tylko informacje pewne, które oddają fakty”.
Zagrożenia ze strony Rosji czy Białorusi „to nie ćwiczenia”
Wiceminister zwrócił uwagę, że zagrożenia ze strony Rosji czy Białorusi „to nie ćwiczenia” i musimy zdawać sobie z tego sprawę.
Tomczyk został też zapytany na konferencji o opisywaną przez „Rzeczpospolitą” sprawę odczepionego od składu wagonu węglarki, który 3 września na wiele godzin sparaliżował ruch na kolei na Śląsku. Gazeta wskazała, że do zdarzenia doszło na szlaku kolejowym Katowice - Katowice Ligota.
Dziennikarz przytoczył też incydent z wtargnięciem dronów, naruszenie przestrzeni powietrznej nad platformą Petrobaltic oraz incydent z rosyjskim kutrem, dopytując, czy są prowadzone działania, które mają ustalić, że wszystkie te sytuacje mają jedno źródło.
Czy w Katowicach doszło do rosyjskiej prowokacji?
- Ja mogę powiedzieć nawet bez jakiejś szczegółowej analizy, że one wszystkie mają jedno źródło - zaznaczył Tomczyk, nie odpowiadając jednak wprost na pytanie, czy w Katowicach doszło do rosyjskiej prowokacji. - One wszystkie mają jedno źródło bazowe, ale czasami jest to wykorzystanie adwersarzy, którzy są pośrednikami, czasami są to sprawy niejasne, czasami jest to wykorzystanie grup hakerskich, które nie są jednoznacznie związane z Rosją, ale są kwalifikowane jako zależne od Rosji - wymienił.
- Ale - tak jak powiedział kiedyś gen. Pytel - jeśli zastanawiamy się, czy Rosja maczała w tym palce, to znaczy, że maczała na pewno - stwierdził wiceszef MON, zastrzegając przy tym, że każda sytuacja jest zawsze indywidualnie badana.