Na początku wakacji największe nauczycielskie organizacje związkowe zasiadły do rozmów z rządem, a ich głównym tematem miały być między innymi kolejne podwyżki i wprowadzenie zmian w systemie wynagrodzenia.

Protest nauczycieli wisi na włosku

Tymczasem płyną kolejne tygodnie, strona związkowa zaprezentowała swe postulaty w specjalnym, wysłanym do ministerstwa liście, ale jasnej odpowiedzi jeszcze się nie doczekała. Jak informuje Portal Samorządowy, wśród pedagogów panuje napięta atmosfera.

Reklama

- Wszystko zależy od tego, jakie stanowisko przyjmie MEN wobec zgłaszanych przez nas uwag. Bo jeżeli okaże się, że na żadne proponowane przez nas zmiany nie będzie zgody ze strony rządzącej, to powstaje pytanie, jaki jest sens prowadzenia tych rozmów. W takiej sytuacji rząd będzie musiał się liczyć z konsekwencjami – mówi Portalowi Samorządowemu Sławomir Witkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Forum Oświata”.

Na początku tego roku nowa władza, spełniając jedną z przedwyborczych obietnic, przyznała nauczycielom podwyżki, ale teraz środowisko chce nie tylko dodatkowych pieniędzy, lecz również zmian w systemach wynagradzania i emerytalnym. Domaga się między innymi znowelizowania Karty Nauczyciela i powiązania w niej nauczycielskich pensji ze średnią pensją krajową, czy rozszerzenia dodatku za trudne warunki pracy dla tych pedagogów, którzy muszą kształcić trudną młodzież. Mając jednocześnie świadomość, iż Karty Nauczyciela nie uda się znowelizować do początku 2025 roku, nauczyciele proponują, aby od daty tej podwyższyć ich zarobki o kolejnych 20 procent.

Nauczyciele chcą podwyżek

Nauczycieli do działania zmotywowały nie tylko zapowiedzi podwyżek pensji w sferze budżetowej, ale przede wszystkim coraz gorsze nastroje w środowisku. Wiedzą, że jeśli teraz nie zadba się o większe pieniądze, to za kilka lat w zawodzie zabraknie nowych osób, a fala odejść nasili się.

- Ten pełzający kryzys będzie się pogłębiał, tylko że teraz znacznie szybciej, skokowo. Więc powiem brutalnie: te zmiany musimy wprowadzić szybko. Jak nie z tym rządem, to może z następnym – mówi Waldemar Jakubowski, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

Szacuje on, iż na reakcję pozostały maksymalnie 4 lata, a jeśli do tego czasu rząd nic nie zrobi, to będzie już za późno. Na razie negocjacje z rządem trwają, spotykają się zespoły robocze, a większa dyskusja nauczyciele-rząd zaplanowana jest na 22 sierpnia.

- Dopiero, gdy się okaże, że 22 sierpnia się nic nie wydarzy, to we wrześniu zbierze się Zarząd Główny ZNP. I to on podejmie decyzję, co dalej – mówi Portalowi Samorządowemu Urszula Woźniak, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Na razie nauczyciele mają jeszcze nadzieję na porozumienie, ale jeśli do niego nie dojdzie, nie wykluczają rozpoczęcia protestu. W jakiej formie – tego na razie nie wiadomo.