Karol Nawrocki gotów współpracować ws. statusu osoby najbliższej

Nawrocki w opublikowanym w piątek w wywiadzie dla Wirtualnej Polski powiedział m.in. że dostrzega pole do współpracy z rządem w zakresie przepisów o statusie osoby najbliższej. Zaznaczył, że nie zgodzi się na wdrażanie "żadnych ideologicznych rozwiązań", natomiast nie będzie walczył z relacjami partnerskimi.

Wicepremier Kosiniak-Kamysz chce rozmawiać

Zapytany o tę deklarację prezydenta elekta Kosiniak-Kamysz powiedział na konferencji prasowej w Dęblinie, że jest otwarty na rozmowy z Nawrockim w tej sprawie. "My na pewno powinniśmy z taką inicjatywą wyjść i powinny się odbyć rozmowy w tym temacie z prezydentem" - dodał wicepremier.

Według niego "wiele środowisk obiecuje bardzo dużo, a tutaj trzeba usiąść do stołu i wreszcie ludziom ułatwić życie, dziedziczenie, dostęp do informacji medycznej".

Podkreślił, że nad projektem ustawy o statusie osoby najbliższej "od wielu miesięcy" pracuje posłanka PSL Urszula Pasławska i dodał, że w jego ocenie jest to "jedyna możliwa ustawa w tym zakresie", która zostałaby przyjęta przez parlament i jedyna, która zostałaby podpisana przez prezydenta.

Czym jest ustawa o statusie osoby najbliższej?

O pracach nad tą ustawą posłowie PSL informowali jesienią ubiegłego roku. Jak mówiła wówczas posłanka Pasławska, status osoby najbliższej pozwoliłby osobom żyjącym razem rozliczać się i dziedziczyć po sobie, dałby także dostęp do informacji medycznej i prawo do opieki w razie choroby. Rozwiązanie to mogłoby być alternatywą również dla tych osób, które jedynie prowadzą wspólne gospodarstwo domowe. PSL przedstawiło swoją propozycję w sprawie statusu osoby najbliższej, gdyż politycy ugrupowania nie byli przychylni zaprezentowanemu wówczas przez ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę (Lewica) projektowi ustawy o związkach partnerskich.

Ponowne przeliczenie głosów

Kosiniak-Kamysz został też w piątek zapytany stanowisko posła KO Romana Giertycha, który uważa, że wszystkie głosy z II tury wyborów prezydenckich powinny zostać ponownie przeliczone.

"Nie jest dobrą strategią to, co robi Roman Giertych w tej sprawie, każdy głos jest ważny i wszystkie wątpliwości powinny być wyjaśnione, ale dzisiaj podważanie w jakikolwiek sposób decyzji Polaków jest nieodpowiedzialne" - odpowiedział.

Powiedział również, że wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki i "6 sierpnia złoży przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym". Kosiniak-Kamysz dodał, że "miarą odpowiedzialności za państwo jest przede wszystkim szacunek do decyzji obywatel" i podważanie tego wyboru w takim momencie jest szkodliwe.

Roman Giertych złożył protest wyborczy

Giertych poinformował w mediach społecznościowych o złożeniu protestu wyborczego. Oświadczył, że zwraca się do Sądu Najwyższego o stwierdzenie nieważności drugiej tury wyborów prezydenckich we wszystkich okręgach. Jako powody wskazał między innymi: "używania nielegalnej aplikacji do blokowania głosowania osobom uprawnionym", "fałszowania protokołów wyborczych poprzez zamianę liczby głosów otrzymanych przez poszczególnych kandydatów ze szkodą dla Rafała Trzaskowskiego" czy "fałszowania głosów w poszczególnych komisjach wyborczych".

Media od kilku dni informują o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom - te oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Tak było na przykład w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie, a także Obwodowej Komisji Wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim.

W protestach wyborczych wnoszonych do Sądu Najwyższego podnoszone są m.in. nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w niektórych komisjach wyborczych. W czwartek poinformowano, że Sąd Najwyższy zdecydował, iż karty wyborcze z 13 obwodowych komisji, m.in. właśnie z Krakowa i Mińska Mazowieckiego, zostaną zweryfikowane. (PAP)