- Kosiniak-Kamysz poprosił o "pozytywne rozpatrzenie przedstawionego projektu ustawy"
- Polska jest bezpieczna z uwagi na przygotowanie żołnierzy, współdziałanie służb i koordynację ich działań
- "Wzmocnienie granicy to też wzmocnienie bariery, muru, płotu na tej granicy, bo okazał się on nieskuteczny"
- Wszystkie kluby za projektem usprawniającym działanie służb, jednak nie bez zastrzeżeń
"Wierzę, że pomimo emocji politycznych, Sejm jest w stanie przyjąć jednomyślnie ustawę ws. wsparcia działań wojska, policji i Straży Granicznej, w tym zasad użycia broni" - mówił w środę szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaapelował o "zjednoczenie wszystkich sił politycznych" w tej sprawie.
Kosiniak-Kamysz poprosił o "pozytywne rozpatrzenie przedstawionego projektu ustawy"
Wicepremier i minister obrony w środę w Sejmie podczas pierwszego czytania przedstawił posłom propozycje rządowego projektu zmian w kilku ustawach w celu uprawnienia działań Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, Policji oraz Straży Granicznej na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa państwa.
Kosiniak-Kamysz w imieniu rządu poprosił o "pozytywne rozpatrzenie przedstawionego projektu ustawy". "Proszę o zjednoczenie wszystkich sił politycznych, naszego społeczeństwa, naszego narodu, wobec zagrożeń, przed którymi stoimy. Proszę o przyjęcie ustawy zwiększającej bezpieczeństwo państwa polskiego" - apelował. Dodał, że głęboko wierzy, iż Sejm "pomimo emocji politycznych jest w stanie przyjąć jednomyślnie tę ustawę".
Szef MON zaznaczył, że ochrona granicy to zadanie Straży Granicznej, ale nie byłaby ona w stanie się wywiązać się z niego bez wparcia policji i wojska. Według Kosiniaka-Kamysza obecna sytuacja na granicy "to nie jest próba przekroczenia granicy przez migranta w celu uzyskania azylu".
"Dzisiaj mamy do czynienia z hordami bandytów, którzy atakują polską granicę i atakują polskich żołnierzy i funkcjonariuszy" – dodał, mówiąc, że grupy atakujących składają się z "przygotowanych i rekrutowanych spośród tych, którzy w niejednej operacji brali udział". "Jest to najwyższy poziom wojny hybrydowej przeciwko Rzeczpospolitej" – mówił.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że operacja hybrydowa trwa nie tylko na wschodniej granicy. Zaznaczył, że projektowane zmiany zakładają możliwość przeprowadzenia operacji wojskowej na terytorium RP na wzór operacji polskich kontyngentów wojskowych poza granicami kraju. "To odpowiedź na wojnę hybrydową" - podkreślił szef MON.
Polska jest bezpieczna z uwagi na przygotowanie żołnierzy, współdziałanie służb i koordynację ich działań
Kosiniak-Kamysz zapewnił, że Polska jest bezpieczna z uwagi na przygotowanie żołnierzy, współdziałanie służb i koordynację ich działań. Stwierdził jednak, że "żyjemy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia", a mamy lukę prawną, gdyż kiedy tworzono konstytucję, nie przewidywano "czegoś takiego jak wojna hybrydowa".
Szef MON dodał, że musi istnieć możliwość użycia sił zbrojnych RP na terytorium kraju w operacji ściśle określonej, na podstawie wniosku rządu do prezydenta i jego decyzji, z zarządzeniem publicznym, bo potrzebna jest m.in. ochrona skupisk ludności, granicy i infrastruktury krytycznej.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że możliwość takiej operacji jest też potrzebna w związku z atakami w sferze cybernetycznej. Jak powiedział, takich ataków w Polsce było w 2023 r. 80 tys., a w obecnym roku przewidywana ich liczba to ok. 160 tys. i jest ona największa historii.
Szef MON zaznaczył, że rozwiązania zawarte w projekcie to nie tylko wzmocnienie zdolności operacyjnych i współdziałania służb, ale też wzmocnienie możliwości i zasad użycia broni przez żołnierzy i funkcjonariuszy. Podkreślił, że po doświadczeniach na granicy, atakach, z których jeden zakończył się śmiercią polskiego żołnierza, liczbie oddanych ostrzegawczych strzałów, potrzebne są zmiany i wprowadzenie przepisu, że w pewnych okolicznościach użycie broni niezgodnie z zasadami nie będzie przestępstwem.
I nie jest to - zaznaczył - ani "licencja na zabijanie, ani brak licencji", tylko przepis wynikający ze stanu rzeczy, z którym się mierzymy, oraz danie żołnierzom większej pewności, że w sytuacji, gdy ich życie i zdrowie jest zagrożone w połączeniu z innymi przesłankami, mają się nie obawiać użycia broni, a państwo polskie stanie za nimi.
"Wzmocnienie granicy to też wzmocnienie bariery, muru, płotu na tej granicy, bo okazał się on nieskuteczny"
"Wzmocnienie granicy to też wzmocnienie bariery, muru, płotu na tej granicy, bo okazał się on nieskuteczny w wielu przypadkach. (...) Ja głosowałem za zaporą, więc mogę to spokojnie mówić. Trzeba ją naprawić. Ona jest nieskuteczna w wielu miejscach i naszą odpowiedzialnością jest to zmienić" - przypomniał ponadto Kosiniak-Kamysz.
Jak przekonywał "ta ustawa ma swoją autopoprawkę, uwzględniła wnioski, uwzględniła propozycje w trakcie dyskusji i konsultacji". "Zawsze jesteśmy otwarci również na dyskusję w parlamencie, ale nie odejdziemy od strategii większych uprawnień i poczucia bezpieczeństwa dla żołnierzy i przede wszystkim większego bezpieczeństwa dla Rzeczpospolitej" - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Projektowane przepisy stanowią, że "nie popełnia przestępstwa żołnierz, funkcjonariusz policji lub Straży Granicznej", który z naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej wydaje rozkaz ich stosowania lub sam ich używa w określonych wypadkach - "jeżeli sytuacja wymaga natychmiastowego działania".
Dodatkowo, żołnierze i funkcjonariusze, wobec których wszczęto sprawy o niewłaściwe użycie broni, mają w myśl proponowanych przepisów móc żądać obrońcy z urzędu. Projekt przewiduje także m.in. doprecyzowanie zasad zatrzymywania żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową oraz zasady współdziałania Straży Granicznej i policji w sytuacjach, gdy jedna z formacji potrzebuje wsparcia drugiej. Projekt ma też doprecyzować przepisy dotyczące użycia środków przymusu bezpośredniego, takich jak siatki obezwładniające, armatki wodne czy granaty hukowo-błyskowe przez funkcjonariuszy policji i SG służących na granicy.
We wtorek informowano, że rząd zaakceptował autopoprawkę do projektu. "Nie będzie utajnienia zasad używania broni podczas operacji wojskowej. Doprecyzowaliśmy też warunki wprowadzenia operacji, dzięki czemu żołnierze będą mogli skutecznie bronić polskiej granicy" - informowała wtedy minister funduszy regionalnych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Wszystkie kluby za projektem usprawniającym działanie służb, jednak nie bez zastrzeżeń
Wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały się w środę za dalszymi pracami nad rządowym projektem, który usprawnia działania wojska, policji i Straży Granicznej w razie zagrożenia państwa. Lewica zapowiedziała jednak poprawki. Zastrzeżenia zgłaszały też PiS i Konfederacja.
Zdaniem Pawła Suskiego (KO) do procedowanego w środę w Sejmie projektu "przywiodła" rządzących nie tylko sytuacja na wschodniej granicy, ale także nieudolność rządów PiS, któremu "nie chciało się" uporządkować materii zawartej w projektowanych przepisach. Mówiąc o sytuacjach, w których żołnierze mają prawo do użycia broni, Suski wskazywał, że łączy je wymóg działania natychmiastowego. "To jest niezwykle istotne, bo na kanwie braku tych regulacji doszło właśnie do zatrzymania żołnierzy wykonujących obowiązki i używających w celu odstraszania broni palnej" - wskazał poseł KO.
Za projektem opowiedziała się również opozycja, w tym Prawo i Sprawiedliwość. Poseł tego ugrupowania Zbigniew Hoffmann zwrócił jednak uwagę, że przyjęcie przepisów spowoduje, że przedstawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożeni "w zasadniczej części traci sens". Jako najistotniejszą wadę projektu poseł wymienił "bardzo lakoniczne unormowanie kwestii operacji wojskowej prowadzonej na terytorium Polski w czasie pokoju". Zaznaczył, że regulacje te budzą także wątpliwości konstytucyjne, związane z art. 136 ustawy zasadniczej, który stanowi, że w razie bezpośredniego zewnętrznego zagrożenia państwa prezydent na wniosek premiera zarządza powszechną lub częściową mobilizację i użycie Sił Zbrojnych do obrony RP.
"Dobrze, że ta ustawa (...) daje narzędzia naszym żołnierzom, aby czuli, że państwo myśli o nich i ich wspiera. Dobrze, że dookreślono zasady wyłączania bezprawności czynów związanych z użyciem broni przez funkcjonariuszy i żołnierzy. Dobrze, że wprowadzamy nowy tryb przeciwdziałania wojnie hybrydowej, mianowicie definiujemy operację wojskową w czasie pokoju" - mówił natomiast poseł klubu Polska 2050-Trzecia Droga Piotr Strach. Parlamentarzysta z satysfakcją przyjął również uwzględnienie postulatów dotyczących dookreślenia, w jakich sytuacjach rząd będzie mógł ogłaszać operację wojskową w czasie pokoju oraz jawności zarządzenia MON o użyciu broni i środków przymusu w trakcie takiej operacji. Wsparcie dla projektu zadeklarował również przedstawiciel klubu Trzecia Droga-PSL Andrzej Grzyb.
Zgłoszenie poprawek zapowiedziała natomiast Lewica. "Widzimy słuszność tej ustawy, ale widzimy też jej pewne braki i niedostatki od strony prawnej" - mówiła Anna Maria Żukowska. Jak podkreślała, posłowie Lewicy "zdają sobie sprawę, że osoby kierowane do przekroczenia naszej granicy są sterowane siłą przez reżim białoruski", jednak wciąż pozostają ludźmi, którym "przysługują prawa człowieka". Andrzej Tomasz Zapałowski z Konfederacji wskazywał natomiast, że rządowy projekt został skonstruowany w sposób "niejasny", a żołnierz na granicy nie może zastanawiać się nad wykładnią prawa. Jego klubowy kolega Konrad Berkowicz zauważył, że choć wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz mówi o szacunku dla żołnierzy, to nie widać tego w praktyce, bo żołnierze często muszą sami kupować sobie podstawowe wyposażenie.
autor: Marcin Jabłoński