Od trzech dni z zapartym tchem można obserwować coś, czego na ukraińskiej wojnie już mało kto się spodziewał – kontruderzenia, masowego poddawania się Rosjan oraz niemałego popłochu po stronie dumnych spadkobierców carów.

Ukraińcy zdemaskowali rosyjską armię

Ostatnie miesiące przyzwyczaiły nas, że docierające z ukraińskiego frontu wiadomości nie należą do najmilszych, a wśród nich niemal codziennie przewijały się nazwy wiosek na Ukrainie, które wpadły w rosyjskie ręce. Powolna ofensywa w Donbasie, z zaangażowaniem potężnych sił i środków przynosiła oczekiwane przez Rosjan efekty, a armia ta znów zaczynała wydawać się nie do zatrzymania. Komentatorzy niejednokrotnie zwracali uwagę na fakt, że Rosja odrobiła lekcję z 2022 roku, gdy po szybkim marszu na Kijów, musiała równie szybko uciekać, tracąc wielką ilość ludzi i sprzętu. Złej ukraińskiej passy nie przełamała nawet nieudana ubiegłoroczna ofensywa na Zaporożu. A tu nagle stało się coś dziwnego.

Reklama

Ukraiński atak na obwód kurski, czyli na macierzyste rosyjskie ziemie, a nie te, przez Rosjan okupowane, wywołał w szeregach wojsk Putina wielkie zamieszanie, a rosyjska propaganda sama pogubiła się w swym przekazie. Początkowo bagatelizowała ukraiński wypad, mówiąc ustami szefa sztabu, generała Gierasimowa, że w ataku udział bierze zaledwie 400 Ukraińców, ale już następnego dnia chwaliła się, że zginęło ich 660. Jednak nie przekaz propagandowy jest ważny, ale to, co ukazał światu ukraiński atak.

- Rosja jest przygotowana coraz lepiej do działania na terenie Ukrainy, ale nie jest przygotowana do obrony swojego terytorium i to wyraźnie widać, że brakuje obrony przeciwlotniczej, dobrego rozpoznania. I Ukraińcom dość łatwo udaje się atakować te cele wewnątrz kraju – mówi Forsalowi generał prof. Bogusław Pacek.

Rosyjska armia ma słaby punkt

Obserwując to, co działo się w Rosji w dniach poprzedzających uderzenie, generał Pacek wskazuje na łatwość, z jaką ukraińskim dronom udawało się niszczyć rafinerie, składy paliwa, czy amunicji. Rosjanie nie wiedzieli, jak się obronić przed czymś, czego nie spodziewali się w najczarniejszych snach, czyli że ktoś ośmieli się atakiem odpowiedzieć na atak. A właśnie na taki wydźwięk ukraińskiej operacji wskazują słowa doradcy prezydenta Zełenskiego, Mychajło Podoliaka.

„Wnioski są jasne jak kryształ… Rosja konsekwentnie wierzyła, że restrykcyjne normy prawne jej nie dotyczą, więc może bezkarnie atakować terytoria sąsiednich krajów i hipokrytycznie domagać się nienaruszalności własnego terytorium. Ale wojna jest wojną, z własnymi zasadami, a agresor nieuchronnie ponosi odpowiednie konsekwencje…” - skomentował ukraińskie uderzenie Podoliak.

Nie ma się co dziwić ukraińskiej radości, ale sam brak zorganizowania po stronie rosyjskiej, w oczach generała Packa, jasno wskazuje, że Rosjanie myśleli właśnie tak, jak powiedział doradca ukraińskiego prezydenta.

- Trzeba przyznać, że Rosja nie jest przygotowana na odpieranie ataków ukraińskich i Ukraińcy mają rację, gdy mówią, że walczą z jedną związaną ręką, i mieli rację, że mocne uderzenie wewnątrz Rosji spowodowałoby, że Rosja nie byłaby taka pewna w tej wojnie – mówi generał Pacek.

Atak na obwód kurski już spełnił swe zadanie

Zdaniem wojskowego, nie ma się co spodziewać, że na dłuższą metę Rosja się nie pozbiera i nie powstrzyma ukraińskich postępów, ale już teraz atak ten spełnił kilka zadań. Nie tylko odciągnie z innych części frontu duże rosyjskie siły i zmusi ludzi Putina do szczelnego obstawienia całej granicy, ale pokaże też coś Zachodowi.

- To jest sposób prowadzenia wojny poza własnymi granicami. Ukraina bardzo dzielnie przez dwa lata walczyła dyplomatycznie, informacyjnie i psychologicznie, ale to jest w tej chwili już bardzo trudne. Zachód i inne państwa świata już tak za bardzo nie reagują na ten przekaz informacyjno-medialny – ocenia generał.

Teraz zaś znów temat Ukrainy znalazł się na czołówkach światowych gazet i powraca dyskusja, czy nie warto, by świat zachodni zgodził się na to, o co Ukraina prosi od wielu miesięcy. A prosi głównie o nowoczesną broń, którą mogłaby atakować cele oddalone setki kilometrów od swych granic.

- Ukraina widzi sens tej wojny przede wszystkim w odblokowaniu przez Stany Zjednoczone i inne państwa możliwości używania środków pola walki na terenie całej Rosji. Stąd też dosyć nerwowa odpowiedź amerykańska, że owszem, możecie ich używać, ale tylko w odpowiedzi na ataki rosyjskie i w strefie przygranicznej. Ale jest pytanie, i tutaj być może Amerykanie mają rację, co może być odwetem, jeżeli by rzeczywiście rakiety ATACAMS, Storm Shadow spadły na miasta w Rosji, czy to nie spowodowałoby czegoś, co byłoby nie tylko poważnym odwetem wobec Ukrainy, ale eskalacją wojny w regionie – uważa wojskowy.