Ostatnie dni pełne były doniesień o problemach niemieckiej gospodarki oraz o jej kłopotach z właściwym finansowaniem dozbrajania własnej armii, czy niesienia pomocy zbrojeniowej Ukrainie. Mimo jednak tych problemów, Niemcy nie tracą dobrego samopoczucia i są przekonani, że to do nich należy europejskie przywództwo.
Niemiecki plan na „przejęcie odpowiedzialności”
Po raz pierwszy sygnały o tym, że niemieccy wojskowi chcą przewodzić militarnie na wschodzie Europy, pojawiły się w kwietniu tego roku. Wtedy to szef Bundeswehry, generał Carsten Breuer spotkał się z szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Wiesławem Kukułą. I gdy strona polska, relacjonując rozmowy generałów podała, że dyskutowali oni o wzmacnianiu wschodniej flanki NATO, Niemcom wymsknęło się nieco więcej informacji. Bundeswehra podała bowiem, że po rozmowach „Niemcy przejmują odpowiedzialność za wschodnią flankę NATO”.
Deklaracja ta wywołała w Polsce niemałą burzę. Politycy oraz komentatorzy zaczęli się zastanawiać, jak kraj, który nie jest w stanie poradzić sobie z finansowaniem własnego wojska, chce nagle przejmować odpowiedzialność za Polskę, gdy ta od ponad dwóch lat zbroi się po zęby. I gdy przez kilka miesięcy awantura nieco przycichła, znów na scenę wyszedł kolejny wysoko postawiony niemiecki wojskowy, który otwartym tekstem powiedział, jakie plany wobec naszej części Europy ma niemiecki sąsiad. Tym razem w roli głównej wystąpił wiceadmirał Jan Christian Kaack, dowódca niemieckiej marynarki wojennej.
Niemcy chcą rządzić na Bałtyku
Okazją do porozmawiania z dziennikarzami o przyszłości niemieckich marynarzy były odwiedziny dwóch okrętów Marynarki Wojennej Niemiec na Dalekim Wschodzie. Ich zadaniem jest demonstracyjne przekroczenie cieśniny tajwańskiej, by pokazać sojusznicze wsparcie w obliczu agresywnych zamiarów Chin. Przy okazji zaś wiceadmirał udzielił wywiadu japońskiej gazecie The Japan Times.
W rozmowie, która ukazała się we wtorek, wiceadmirał opisuje globalne wyzwania, jakie stoją przed niemieckimi wojskowymi, ale zdradza też, jakie plany mają Niemcy względem Morza Bałtyckiego. Nie bez dumy przyznaje, że Niemcy na Bałtyku mają największą marynarkę wojenną oraz „wybitne regionalne doświadczenie i rozległe możliwości rozpoznawcze, które obejmują cały regionalny obszar działań nad i pod wodą”. Dlatego też chcą, by te atuty wykorzystać.
- Dlatego też jesteśmy przygotowani, abywziąć na siebie większą odpowiedzialność i wskazaliśmy NATO naszą gotowość do przejęcia regionalnej odpowiedzialności za dowodzenie i kontrolę w regionie Morza Bałtyckiego. Zapewniamy niezbędną do tego strukturę dowodzenia i kontroli poprzez utworzenie regionalnej kwatery głównej, którą mamy w Rostocku, w formie naszego już istniejącego międzynarodowego sztabu niemieckich sił morskich – wyjawił japońskim dziennikarzom niemiecki wiceadmirał.
Nie określił w szczegółach, jak ten nadzór miałby wyglądać. W niemieckiej Marynarce Wojennej służy ponad 16 tysięcy marynarzy, a według stanu na 2015 rok, w jej skład wchodziło: 11 fregat, 5 korwet, 6 okrętów podwodnych, 12 trałowców i niszczycieli min, 11 okrętów zaopatrzeniowych oraz 3 okręty rozpoznania.