Pojawia się coraz więcej informacji o tym, jakież to cudeńka techniczne będzie można podziwiać podczas zbliżającego się Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Wśród nich eksperci zwracają uwagę na pewien drobiazg, którego demonstrator miał już co prawda swój debiut, ale teraz maszynka ta ma pokazać się w pełnej krasie.
Śmiertelnie groźna broń, a waży tylko 1 kg
A chodzi o kolejne dziecko polskiej myśli zbrojeniowej, czyli o dron X-FRONTER, którego pierwsze zarysy można było poznać dwa lata temu. Jednak wtedy, gdy dopiero docierały do nas doniesienia z ukraińskiego frontu, gdzie drony zaczynały grać pierwsze skrzypce, to zagadkowe urządzenie wydawało się być pieśnią przyszłości. Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, iż ta niewielka maszyna może być marzeniem każdego żołnierza piechoty.
- Na Ukrainie aż roi się od dronów cywilnych, które używane są na potęgę, o wiele częściej, niż jakiekolwiek bojowe. I dwa lata temu WB pokazała demonstrator, a teraz pokaże X-FRONTER. To jest dron, który żołnierz ma nosić przy wyposażeniu, a jego masa to jest nieco ponad 1 kg – mówi Forsalowi Mariusz Cielma, redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej.
Czy zatem tak małe urządzonko może coś zmienić na polu walki? Jak najbardziej, bowiem żołnierz w nie wyposażony, jest w stanie wypuścić go z ręki, a posiadająca 4 wirniki maszynka błyskawicznie wzbije się w niebo. Posiadając bardzo czułą kamerę i mogąc oddalić się nawet na 2 kilometry powoduje, że nawet zaszyty w okopie wojskowy będzie miał pełen ogląd sytuacji. Ma jeszcze jeden atut.
- Ale w tym przypadku chodzi o to, aby nie było tak łatwo zakłócić łącza, czyli musi być ono szyfrowane na sposób wojskowy i ten dron jest w stanie spokojnie prowadzić obserwację na odległość kilku kilometrów – mówi ekspert.
Przenośna artyleria dla każdego polskiego żołnierza
Sama obserwacja pola walki to dopiero początek możliwości X-FRONTERa. Przysposobiono go bowiem do możliwości podczepienia niewielkiego ładunku wybuchowego, a producent, czyli firma WB Electronics zapewnia, że w przyszłości będzie można montować głowice termobaryczne, odłamkowo-burzące oraz kumulacyjne.
- Czyli, że tak powiem, jest to taka podręczna artyleria – śmieje się Mariusz Cielma.
Sama konstrukcja drona, który wyglądem i rozmiarami przypomina butelkę PET, powoduje, że jest on łatwy do przenoszenia, a jak obiecuje producent, podczepiać będzie można do niego nie tylko ładunki wybuchowe i głowice z kamerami, ale też inne techniczne nowinki. Dron będzie mógł między innymi działać jako znacznik z flarą, czy markerem podczerwieni oraz stawiać zasłonę dymną.
Opracowana jest też technologia, pozwalająca grupie takich małych dronów walczyć wspólnie, niczym rój, i dzielić się zadaniami. Kilka maszyn może służyć jako zwiad, a pozostałe, już z ładunkami wybuchowymi, działać jako mobilna artyleria, mogąca razić zbliżającego się wroga. A wszystko to sterowane z niewielkiego panelu.
Maksymalna prędkość X-FRONTERa to 60 kilometrów na godzinę, a wzbić może się on na wysokość 300 metrów. W powietrzu przebywać może d0 40 minut.