Rosyjskie wojska w Donbasie z konsekwencją i siłą walca codziennie posuwają się krok po kroku w stronę Pokrowska, zajmując kolejne wioski na podejściach do miasta. To zaś, podobnie jak kilka innych w Donbasie, zamienionych zostało w twierdze, a obydwie strony szykują się do krwawego starcia.

Ostania linia obrony przed inwazją Rosjan

Udana ukraińska ofensywa w obwodzie kurskim na razie nie spowolniła rosyjskich postępów w Donbasie, na co liczyło wielu komentatorów. Nie jest jednak do końca prawdą, że całkiem na nic się nie przydała, a jak zauważa a najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną, we wschodniej Ukrainie widać duże ruchy rosyjskich wojsk.

Reklama

„Ostatnio zauważyliśmy oznaki, że rosyjskie dowództwo wojskowe przerzuca siły prawdopodobnie przeznaczone do przyszłych operacji ofensywnych o wyższym priorytecie w kierunku Pokrowska do obwodu kurskiego. Prezydent Rosji Władimir Putin jak dotąd unikał ponownego rozmieszczenia typu skutecznych w walce i doświadczonych jednostek frontowych, które prawdopodobnie będą konieczne do wypchnięcia sił ukraińskich z obwodu kurskiego” – twierdzi ISW.

Zmiany te nie są na razie jednak zauważalne na kierunku natarcia na sam Pokrowsk, a wojskowi przewidują, że już wkrótce będziemy świadkami wielkiej bitwy o miasto. Obserwując jednak ostatnie rosyjskie poczynania i sposoby, w jakie najeźdźcy radzą sobie z obrońcami, generał Waldemar Skrzypczak obawia się, że nie będą to walki o każdy dom. I to pomimo ukraińskiej obrony.

- Ukraińcy na pewno przygotowali Pokrowsk do obrony i Rosjanie będą go zdobywali, ale wzorem Bachmutu i Siewierodoniecka, najpierw je zniszczą, obrócą w całkowitą ruinę, a dopiero potem zajmą – mówi Forsalowi generał Skrzypczak.

Generał Skrzypczak: Rosjanie wypalą Ukraińców do popiołu

Ten doświadczony wojskowy przewiduje, iż po dojściu do Pokrowska, Rosjanie nie zwolnią nawet tempa natarcia i nie będą wdawać się w krwawe walki miejskie, ale postarają się ominąć Pokrowsk od południa i od północy. I nie, wcale nie po to, by okrążyć obrońców i dopiero po odcięciu ich od zaopatrzenia, zacząć systematycznie szturmować umocnione pozycje, jak przed dwoma laty w Mariupolu. Mają zastosować zupełnie inny plan.

- Ale czy Rosjanie dadzą im szansę się bronić, to nie wiem. Przy założeniu, że będą używali bomb, które wypalają wszystko do gruntu, to nie wiem czy Ukraińcy będą mieli szansę się bronić. Przed takim termitem, czy bombami fosforowymi nie ma się jak obronić i żaden bunkier nie pomoże. Jak zaczną używać na większą skalę takich bomb albo napalmu, to wypalą Ukraińców do popiołu – obawia się generał Skrzypczak.

Obawy te nie są do końca pozbawione podstaw, bowiem Rosjanie kilkakrotnie już pokazali, że używanie bomb fosforowych, czy zalewanie pozycji obrońców rozpalonym termitem nie jest dla nich nowością. Ich śmiałość do użycia tego typu zakazanej skądinąd broni, może jeszcze wzrosnąć po tym, jak podobnych środków bojowych zaczęli używać również Ukraińcy. Rosjanom natomiast się spieszy i zrobią wszystko, by takie miasto, jak Pokrowsk, nie zatrzymało ich marszu.

- Rosjanie nie zatrzymają tempa natarcia, bo jeśli by to zrobili, zatrzymali się po to, aby bić się o miasto, to moim zdaniem popełniliby błąd strategiczny a ich interes jest taki, aby jak najszybciej przeć w kierunku Dniepru – mówi Waldemar Skrzypczak.

Front się ugina, a Zachód czeka

Z mrocznej prognozy generała Skrzypczaka wynika, że przy zastosowaniu takiej okrutnej broni, obrońcy po prostu nie mają żadnych szans i muszą sukcesywnie się cofać, oddając kolejne kilometry terenu. Nic jednak bardzie mylnego. Jest szansa na odwrócenie tego trendu, ale klucze do otwarcia tych drzwi spoczywają w rękach przywódców zachodnich państw.

- Jeżeli Ukraińcy nie będą mieli możliwości wykonywania uderzeń odwetowych na lotniska i obiekty rosyjskiej infrastruktury, to będą musieli się poddać, bo ich po prostu Rosjanie wypalą. I dlatego muszą mieć szansę niszczyć te wszystkie obiekty, które mogą być nosicielami tych rakiet. Za późno to wszystko się dzieje – grzmi wojskowy.

Na zachodnią zwłokę zwracają też uwagę analitycy z amerykańskiego ISW. Przypominają oni, iż już ubiegłoroczna ukraińska kontrofensywa nie powiodła się między innymi dlatego, że Zachód zbyt późno zdecydował się na dostarczenie wystarczającej ilości sprzętu. A to dało Rosjanom czas na okopanie się i przygotowanie silnych pozycji obronnych. Zdaniem Amerykanów, podobnie dzieje się dziś, jakby państwa Zachodu nie wyciągnęły żadnych wniosków z własnych błędów.

„​​Szybka i niezawodna zachodnia pomoc bezpieczeństwa będzie miała kluczowe znaczenie dla zdolności Ukrainy do prowadzenia przyszłych operacji kontrofensywnych, a USA i szerszy sojusz zachodni mogą podejmować decyzje w celu naprawienia ograniczeń materiałowych Ukrainy spowodowanych opóźnieniami w zachodniej pomocy bezpieczeństwa” – ocenia ISW w swym najnowszym, wrześniowym raporcie.