Zakończone przed kilkoma dniami targi zbrojeniowe MSPO w Kielcach były okazją do pochwalenia się przez różne firmy swymi osiągnięciami, a nie ma się co dziwić, że obserwując wojnę na Ukrainie, wiele z nich skupiło się na doskonaleniu technologii dronów. I wśród nich znalazł się kolejny polski zakład.
Polski dron doleci do Moskwy
Słuchając od dawna, jak walczący z Rosją Ukraińcy proszą Zachód o broń, którą mogliby razić rosyjskie cele w głębi kraju, polscy naukowcy postanowili działać. Do prac zasiedli specjaliści z warszawskiej firmy FlyFocus, Metalexport-S, Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, oraz przedsiębiorstwa Jakusz. I nie trzeba było długo czekać, aby gościom tegorocznych MSPO w Kielcach pokazali efekt swych wysiłków, czyli Strikera.
Pod tą groźnie brzmiącą nazwa kryje się duży dron dalekiego zasięgu, mogący razić cele w odległości nawet 1000 kilometrów od miejsca startu, czyli z powodzeniem sięgający od polskiej granicy, chociażby do Moskwy. Maszyna ta, przenosząca głowicę bojową o wadze kilkudziesięciu kilogramów, ma być lepsza od znajdujących się na rynku odpowiedników, a charakteryzować ma ją choćby cena. Jak przyznał w rozmowie z portalem „Strefa Obrony” wiceprezes firmy Fly Focus, „Striker został zaprojektowany z myślą o rażeniu obiektów, bez których przeciwnik nie będzie w stanie kontynuować działań zbrojnych”.
Ta nowoczesna amunicja krążąca, wyprodukowana w stu procentach z komponentów pochodzących z Polski, tak spodobała się ekspertom, że na podsumowanie targów, przyznano jej nagrodę „Defender 2024”.
Ukraińcy chcą polskiego drona. Zaczynają produkcję
Szczegóły techniczne Strikera na razie owiane są mgłą tajemnicy i maszyna nadal będzie przechodziła wymagające testy, ale to nie jest jedyny produkt FlyFocus, który może doskonale odnaleźć się na polu walki. Jej wcześniejsza produkcja, czyli taktyczne bezzałogowce rozpoznawcze Polaris już znalazły uznanie w oczach Ukraińców. Ci postanowili podpisać z polskim kontrahentem umowę na licencyjną produkcję tych dronów na Ukrainie. Łącznie w ukraińskich fabrykach powstać ma kilkaset maszyn z polskim rodowodem.
A czym jest ten Polaris, który tak spodobał się walczącym Ukraińcom? To niewielkich rozmiarów dron zwiadowczy, o rozpiętości skrzydeł 2,2 metra, przed złożeniem mieszczący się w plecaku. Obsługiwać może go jeden żołnierz, a w powietrzu latać może do 4 godzin i to bardzo cicho, nie będąc usłyszanym przez przeciwnika.
„Jest wyposażony w opatentowany algorytm „Thermal Al”, który pozwala mu znajdować i wykorzystywać prądy wznoszące termiczne w celu wydłużenia czasu lotu bez silnika” – informuje producent.
Na tle konkurencji wyróżniać ma go jeszcze jedna rzecz, a mianowicie cena. Ta wynosić ma zaledwie 25 procent tego, ile kosztuje większość podobnych i dostępnych już na rynku urządzeń.