Amerykański generał Ben Hodges to wojskowy, któremu trudno odmówić doświadczenia nie tylko sztabowego, ale także polowego. W swej karierze dowodził między innymi amerykańskimi wojskami w Europie oraz brał udział w wojnach w Iraku i Afganistanie. Teraz przybył do Warszawy, aby ostrzec, w jaki trudnej sytuacji się znajdujemy.
Tragiczne przygotowanie NATO do wojny
Biorąc udział w Warsaw Security Forum, generał Hodges zarysował obraz przygotowań państw NATO do ewentualnej wojny z Rosją, o groźbie której, której w jego opinii, powinniśmy wiedzieć już od 2014 roku, czyli od chwili aneksji przez Rosję Krymu. A tymczasem, mimo licznych ostrzeżeń, państwa Europy w większości starały się żyć w błogiej nieświadomości, a dziś są kompletnie do niej nieprzygotowane.
- Nie mamy odpowiedniej obrony powietrznej i przeciwrakietowej, aby chronić nasze porty morskie, lotniska i infrastrukturę krytyczną - mówi Ben Hodges, odwołując się do danych „Financial Times”, który wyliczył, iż wschodnia flanka NATO dysponuje zaledwie 5 procentami zdolności obrony przeciwlotniczej, które potrzebne by były do odparcia zmasowanego ataku rakietowego.
Lecz nie tylko obrona przeciwlotnicza jest w tragicznym stanie. Generał, specjalizujący się w kwestiach logistycznych, podkreśla też fakt, iż obecnie Sojusz w ogóle nie jest przygotowany do tego, aby szybko przerzucić odpowiednią ilość wojsk w strefę potencjalnych działań wojennych. I to pomimo ostatnich ćwiczeń, które niby miały tę zdolność budować.
- Nie możemy szybko poruszać się po Europie, dlatego kwestia mobilności wojskowej nadal stanowi wyzwanie, które należy rozwiązać. Wyobraźcie sobie zatem tydzień tego, co dzieje się na Ukrainie, w Gdańsku, Kłajpedzie, Tallinie czy Bremerhaven. W najgorszym przypadku Litwa będzie musiała poczekać dwa tygodnie na przybycie posiłków – alarmuje Hodges.
Przedstawioną przez siebie tragiczną sytuację zestawia on z tym, jak armie NATO były przygotowane w czasie Zimnej Wojny. Wówczas wystarczały 24 godziny, by wyruszyć do boju, gdy dziś muszą szykować się do tego długie tygodnie.
Amerykański generał ostrzega: Zostaliśmy bez amunicji
Ten doświadczony amerykański wojskowy nie omieszkał powiedzieć też kilku cierpkich słów pod adresem wielu europejskich polityków. Uznał on, iż zbyt często się oni wahają, by szybko odpowiedzieć na poczynania Rosji, a och opieszałość bierze się z obaw, że każde działanie może być potraktowane jako prowokacja. Również ich winą jest to, że do dziś Europa nie jest odpowiednio przygotowana militarnie, a programy zbrojeniowe, czy rozwój przemysł wojskowego po prostu leżą.
- Dziesięć i pół roku po inwazji Rosji na Ukrainę nadal nie możemy dostarczyć wystarczającej ilości amunicji na tydzień. Aby pomóc, opróżniliśmy nasze bunkry – ostrzega amerykański wojskowy.
Wśród tych wielu ostrzeżeń i namalowaniu obrazu europejskich zbrojeń raczej w ciemnych barwach, w ustach generała znalazło się na szczęście kilka ciepłych słów. Padły one między innymi pod adresem Polski i kilku okolicznych krajów, które pochwalił za planowaną intensywną transformację wojskową.