Doniesienia z USA ws. europejskich sił w Ukrainie

Wicepremier, szef MON w rozmowie z PAP odniósł się do wypowiedzi specjalnego wysłannika USA ds. Ukrainy gen. Keitha Kellogga, który powiedział we wtorek w telewizji Fox Business, że wśród rozważanych rozwiązań wojny w Ukrainie jest umieszczenie europejskich sił na zachód od Dniepru z udziałem czterech europejskich krajów, w tym Polski.

"Polska nie planuje i nie wyśle żołnierzy na Ukrainę"

"Stanowisko jest jednoznaczne - Polska nie planuje i nie wyśle żołnierzy na Ukrainę" - podkreślił Kosiniak-Kamysz. "Od początku wskazujemy na swoją rolę jako centrum zabezpieczenia logistycznego i infrastrukturalnego takiej misji. (...) Bez nas nie ma możliwości jej przeprowadzenia" - dodał wicepremier.

Jak zapewnił, sojusznicy Polski spotykający się na różnych szczeblach w ramach "koalicji chętnych" wspierającej Ukrainę "doskonale rozumieją rolę, jaką Polska ma odegrać". "Ta rola jest przez sojuszników zauważana i doceniana" - mówił szef MON.

Nacisk USA na Polskę?

Dopytywany, czy taka forma wypowiedzi amerykańskiego urzędnika może pełnić rolę niebezpośredniego nacisku na Polskę, szef MON zaprzeczył. "Ani ja, ani szef MSZ Radosław Sikorski i inni nie odebrali żadnych sugestii w tej sprawie" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

"Potwierdzam" - napisał na platformie X szef MSZ Radosław Sikorski.

Amerykański plan negocjacji zakończenia wojny w Ukrainie

Kellogg przedstawiał w rozmowie z dziennikarką Marią Bartiromo amerykański plan negocjacji zakończenia wojny w Ukrainie, który miał zostać wysłany Ukrainie, Rosji i państwom europejskim. Jak stwierdził, w pierwszej kolejności USA chcą doprowadzić do zawieszenia broni, by przejść do dyskusji o terytorium, statusie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej i przyszłości Ukrainy w NATO.

"Mówimy też o siłach odpornościowych. I to są siły tego, co nazywają E3, ale tak naprawdę jest to teraz E4. Mówimy o Brytyjczykach, Francuzach, a także Niemcach, a teraz w zasadzie Polakach, którzy mieliby siły na zachód od Dniepru, czyli z dala od linii kontaktu" - powiedział Kellogg. Jak dodał, na wschód od Dniepru umieszczone byłyby siły pokojowe z udziałem "państwa trzeciego", które pilnowałyby przestrzegania zawieszenia broni.

Prezydencki doradca stwierdził, że rozmowy o terytorium wyszłyby od obecnego stanu posiadania, w sprawie elektrowni atomowej USA zaoferowały pomoc w przywróceniu obiektu do operacji i dostarczania energii "dla całego regionu", zaś co do NATO, Ukraina nie wstąpiłaby do Sojuszu "w najbliższym czasie". Negocjacje dotyczyłyby również powrotu ukraińskich dzieci porwanych przez Rosję.

"Mamy to wszystko dość dobrze zaplanowane"

"Więc mamy to wszystko dość dobrze zaplanowane, ten arkusz warunków jest dość obszerny. Wysłaliśmy go do Ukraińców, do Rosjan, do E3. Więc jesteśmy bardzo, bardzo pewni co do tego, gdzie jesteśmy i jak to powinno wyglądać, jak powinien wyglądać pokój" - powiedział Kellogg. Zaznaczył jednocześnie, że jest to "punkt startowy" negocjacji i nie wszystkie punkty spotkają się z aprobatą.

Przyznał też, że nie wie, jaki stosunek do amerykańskiej propozycji ma Władimir Putin. Pytany, czy USA wprowadzą nowe sankcje w przypadku rosyjskiej odmowy, Kellogg sugerował, że może je wprowadzić Kongres i że będą to najcięższe sankcje, jakie dotąd wprowadzono, obejmujące m.in. rosyjską "flotę cieni".

Ocenił jednocześnie, że jeśli prezydenci Putin, Zełenski i Trump pojawią się w czwartek w Stambule na rozmowy, do zawarcia porozumienia może dojść "bardzo szybko".

Kellogg zwrócił też uwagę na inicjatywę wykazaną przez przywódców europejskich i ich niedawną podróż do Kijowa. "Widzieliśmy Tuska z Polski, Merza z Niemiec, Macrona z Francji i Starmera z Wielkiej Brytanii, którzy podnieśli słuchawkę i zadzwonili do prezydenta Trumpa i to była dobra rozmowa. Więc wszystko to zaczyna się ruszać" - dodał.

Sikorski: Gen. Keith Kellogg mógł dokonać nadinterpretacji

Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w środę, że specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg mógł dokonać nadinterpretacji. Podkreślił, że polscy żołnierze nie pojadą na Ukrainę w ramach ewentualnej misji pokojowej, ale Polska będzie wspierać most powietrzny, chronić hub i granicę.

W rozmowie z Onetem Sikorski odniósł się do wypowiedzi specjalnego wysłannika USA ds. Ukrainy gen. Keitha Kellogga, który powiedział we wtorek w telewizji Fox Business, że wśród rozważanych rozwiązań wojny w Ukrainie jest umieszczenie europejskich sił na zachód od Dniepru z udziałem czterech europejskich krajów, w tym Polski.

Sikorski podkreślił, że Polska szanuje i lubi generała Kellogga, a on sam wielokrotnie rozmawiał z nim o sprawie Ukrainy i zaangażowania sił europejskich. Szef MSZ podkreślił, że - zdaniem Kellogga - wśród sił europejskich na Ukrainie powinni być polscy żołnierze. "Czyli on tak uważa, ale to nie znaczy, że tak będzie. Generał Kellogg mógł nadinterpretować to, że Polska będzie częścią tej operacji, jeśli ona będzie miała miejsce" - powiedział Sikorski.

"Nasz udział w tej operacji nie będzie zawierał pobytu polskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi. To będzie wsparcie mostu powietrznego, to będzie ochrona hubu, i to będzie przede wszystkim ochrona naszej ponad 600-kilometrowej granicy z Rosją i Białorusią dla osłony tych wojsk, które pojadą na Ukrainę" - wskazał Sikorski.

Szef MSZ był też dopytywany, czy strona amerykańska w rozmowach ze stroną polską próbuje wywierać presję, żeby Polacy też byli na Ukrainie. "Właśnie nie, dlatego uważam, że tutaj nie ma potrzeby nadinterpretowywania tego, bo wszyscy rozumieją, że Polska jest krajem granicznym NATO, ma i Rosję i Ukrainę za sąsiadów i najważniejsze, co robimy dla całego Sojuszu, ochrona wschodniej flanki, czyli naszego własnego terytorium" - powiedział Sikorski.