W ocenie eksperta, gabinet Tuska "jest to pierwszy rząd w trzydziestoparoleciu demokratycznym, który obejmuje władzę i nie jest osadzony, w tak zwanej, normalnej polityce, że realizuje politykę dot. kultury, oświatową, zbrojeniową, ale ma naprawiać rozmontowany konstytucyjny porządek państwa".

Wyjątkowo trudne pierwsze 100 dni

Prof. Markowski oceniając 100 dni rządu Tuska, zwrócił też uwagę, że "prawie nigdy nie zdarzyło się tak, by przychodzący rząd natychmiast, cztery miesiące od zaprzysiężenia miał jedne wybory, a sześć miesięcy później drugie".

Reklama

Zdaniem Markowskiego, rząd Tuska napotkał na swej drodze "różne pułapki". "Już nie wspominając o prezydencie, który jest pułapką w ogóle w większości działań tego rządu. Ten rząd, dopiero jak rozejrzał się, na czym stoi, zajrzał do różnych szufladek, to zdał sobie sprawę, w jakim stanie dostał państwo" - powiedział Markowski.

Polska zaczęła się liczyć w Europie

"Krótko mówiąc, rząd ma ponadnormatywnie różnego rodzaju zadania. I uwzględniając to oraz uwzględniając, że od jesieni zeszłego roku bardzo pogorszyła się sytuacja militarna na Ukrainie i to, że ten rząd staje się też taką wiodącą siłą w Europie, żeby montować koalicję na rzecz walki z Władimirem Putinem, i to, że trzeba przywrócić konstytucyjny porządek państwa, to powiedziałbym, że te osiągnięcia są takie co najmniej na czwórkę" - stwierdził Markowski.

"Mogłoby być tu i ówdzie lepiej, ale zważywszy na to wszystko to - moim zdaniem - jest dobrze" - podkreślił.

Co dalej z wyższą kwotą wolną od podatku?

Pytany, o niewypełnienie przez rząd obietnicy podwyższenia kwoty wolnej do 60 tys. zł, politolog zwrócił uwagę, iż nie jest tak, że to ma nie zostać spełnione, "tylko zdaje się, to jest odsunięte w czasie".

Polska2050 może się potknąć o aborcję

Na pytanie, jak ocenia różnice zdań, które pojawiają się w koalicji rządzącej np. w sprawie aborcji, politolog stwierdził, że w tej sprawie należało się spodziewać różnic. "Ja tutaj bardzo dziwię się marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni i jego ugrupowaniu, które nie pierwszy raz mnie zaskakuje. Za pierwszym razem bardzo mnie zdziwili, kiedy rok temu, w czerwcu na tej wielkiej manifestacji (organizowanej przez PO w Warszawie) powiedzieli, że oni w tym nie biorą udziału. Oznacza to, że ludzie wokół Szymona Hołowni nie rozumieją, kim jest ich elektorat" - podkreślił politolog.

Teraz - jak dodał - ugrupowanie Hołowni dziwi go właśnie w sprawie aborcji. "Bo, niektóre ośrodki opinii publicznej zrobiły badania i okazało się, że najwięcej osób za pewną formą liberalizacji ustawy aborcyjnej jest właśnie w Polsce2050. Dlatego namawiałbym pana Szymona Hołownię i jego otoczenie, żeby ze zrozumieniem czytali wyniki tego, kim są ich wyborcy" - zaznaczył Markowski.

Problematyczne referendum

Według niego, jeśli chodzi o samą ideę referendum, to nie jest ona dobrym pomysłem. "Referenda nie udają się z wielu powodów, ale podstawową rzeczą w momencie, kiedy ktoś z obozu pana Hołowni mówi o referendum w sprawie aborcji, jest to, jakie chce w nim zadać pytanie. Nie ma takiego pytania dzisiaj referendalnego, pytania rozstrzygnięcia, które sensownie można by społeczeństwu polskiemu zadać. Inna sprawa, że każde referendum powinno być poprzedzone rzetelną akcją socjalizacją uświadamiającą, w czym istota problemu. Jeżeli tego nie będzie, to będzie to emocjonalna, symboliczna hucpa" - ocenił Markowski.

Zapowiedziana wymiana ministrów

Politolog został też zapytany przez PAP o zapowiadaną przez premiera Tuska rekonstrukcję rządu. "System parlamentarno-gabinetowy polega na tym - w odróżnieniu od prezydenckiego - że zarówno szefa naczelnego, jak i mniejszych szefów, którzy rządzą różnymi resortami, po prostu się wymienia, jeśli z jakiegoś powodu są nieefektywni. I to nie jest nic dziwnego" - podkreślił Markowski.

autorka: Edyta Roś