O krokach, jakie każda z nich powinna podjąć, aby ograniczyć ewentualność rozszalenia się żywiołu i zredukować ewentualne fatalne skutki tegoż, dla Bloomberga pisze Zahra Hirji.

Krok pierwszy – bufor wegetacyjny

Dziki krajobraz to bardzo miłe sąsiedztwo. Niestety – las czy łąka to bardzo dobra podpałka. Eksperci zalecają, aby pomiędzy terenami zamieszkałymi a dziką przyrodą tworzyć pozbawione roślinności bufory wegetacyjne.

Reklama

W Lahainie na Maui paliwem dla pożaru były hektary suchych traw. Ich bliskie sąsiedztwo z domostwami sprawiło, że, jak mówi geograf z Uniwersytetu Utah Thomas Cova, „ogień trafił w siedziska ludzkie niczym rakieta”.

Kluczowe jest, aby ewentualne paliwo dla pożarów przetrzymywać nie bliżej niż 1,5 metra od domu. A co nim może być? Nie tylko suche trawy czy drzewa, ale także m.in. plastikowy plac zabaw dla dzieci.

Krok drugi – przestrzeń między budynkami

Pomiędzy poszczególnymi zabudowaniami powinna być zachowana przynajmniej 8-metrowa przestrzeń. Dzięki niej płomienie z jednego budynku będą miały utrudnioną drogę do domostw sąsiadów.

Jak podejrzewają eksperci, w Maui to właśnie zbyt małe odległości pomiędzy domami przyczyniły się do szybkiego rozprzestrzenienia się pożarów.

„Kiedy budynki są blisko siebie i zaczynają płonąć od góry, a do tego mamy do czynienia z wiatrem, to jedna konstrukcja zapala drugą” – skomentował Thomas Cova.

Krok trzeci – nie budować z drewna

Jak rozprzestrzenia się pożar? Często poprzez żar, który wystrzeliwuje z jednego budynku i trafia na dach drugiego. Eksperci zalecają, aby konstruować dachy z materiałów ognioodpornych, najlepiej takich, które mają w tym zakresie klasę A, takich jak metal, niektóre płytki i nowoczesne gonty.

„Najgorsze są gonty drewniane” – powiedział meteorolog z Instytutu Bezpieczeństwa Biznesu i Domu w USA, Ian Giammanco. „Nie wystarczy, że pokryjemy je wieloma warstwami powłoki ognioodpornej, bo ona po jakimś czasie przestaje wystarczać” – dodał.

Żar lubi się też gromadzić w przestrzeni pomiędzy ścianami a ziemią. Ściany warto więc budować z takich materiałów, jak niepalony beton budowlany lub bloki żużlowe.

Krok czwarty – drogi ewakuacyjne

Z Lahainy na zewnątrz prowadziły tylko dwie główne drogi. Zerwane linie energetyczne i rozprzestrzeniający się pożar dodatkowo utrudniły korzystanie z nich, dlatego w przypadku tej katastrofy mamy do czynienia z tak wieloma ofiarami śmiertelnymi.

Część ludzi próbowała się ewakuować samochodami. To doprowadziło część z nich do zamknięcia w śmiertelnej pułapce – ogień uniemożliwił im opuszczenie pojazdów.

Jak mówią specjaliści, ponieważ ludzie powinni móc uciec z miejsca ogarniętego pożarem, im więcej dróg ewakuacyjnych, tym lepiej.

Krok piąty – schrony przeciwpożarowe

W przypadku odcięcia dróg ewakuacyjnych, nie wszystko jest jeszcze stracone. Jeśli lokalizacja jest wyposażona w schrony przeciwpożarowe, pomoże to uniknąć wielu ofiar śmiertelnych.

Schronami przeciwpożarowymi mogą być domy kultury czy szkoły. Ważne, żeby były zbudowane z ognioodpornego materiału i miały zapewnioną przegrodę przeciwpożarową. Podobną funkcję, zwłaszcza dla osób przemieszczających się samochodami, mogą spełnić boiska czy pola golfowe. Cova sugeruje, żeby w takiej sytuacji po prostu wjechać na taki teren, a obsługa powinna włączyć zraszacze.

Kluczowa jest ilość i dostępność schronów. „Ludzie powinni móc do nich dotrzeć z każdego miejsca” – skomentował Alexander Maranghides, inżynier ds. ochrony przeciwpożarowej z National Institute of Standards and Technology. Dzięki ich istnieniu podczas pożarów w Kalifornii śmierci w płomieniach uniknęło ponad 1000 osób, którym udało się zawczasu schronić.