Piontkowski uczestniczył w poniedziałek wieczorem w Toruniu w spotkaniu z mieszkańcami zorganizowanym przez lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości. To drugie z cyklu wydarzeń z udziałem byłych ministrów, które ma pomóc temu środowisku w "wypracowaniu programu dla Torunia", z którym partia wystartuje w wyborach samorządowych.

"Chcemy mówić o tym, jak wygląda polska szkoła, jaka jest jej kondycja, co należy zrobić i jakie są zagrożenia. Na pewno powiemy dziś, co udało się zrobić w polskiej szkole przez osiem lat naszych rządów" - powiedział przed wejściem na spotkanie Piontkowski.

Były szef resortu edukacji wskazał, że widzi wiele zagrożeń w rozporządzaniach przygotowywanych przez nowe kierownictwo tego ministerstwa np. dotyczących zakazu prac domowych.

Reklama

"To może, w bardzo krótkiej perspektywie, oznaczać szybki upadek polskiego szkolnictwa, obniżenie jego poziomu. Do tego dochodzą wyzwania światopoglądowe, które przed szkołą będą stały, bo kierownictwo ministerstwa i cała +koalicja 13 grudnia+ wyraźnie ma inne oblicze ideowe niż PiS" - podkreślił Piontkowski.

Dodał, że jego środowisko polityczne obawia się zmian, które mogą w polskich szkołach nastąpić. "Szkoła, która powinna pomóc wychowywać dziecko rodzicom, może próbować przejmować wychowanie dzieci, niejako wbrew woli rodziców" - ocenił.

Zaznaczył, że o tych zagrożenia należy mówić, uczulać na nie rodziców, uświadamiać ich o tym.

Piontkowski, odpowiadając na pytania dziennikarzy, wskazał na wiceprezydenta Torunia Adriana Móla, jako kandydata w wyborach samorządowych na urząd włodarza tego miasta. Mól podkreślił jednak, że "jeszcze nie jest kandydatem".

Były szef Rządowego Centrum Legislacji i były szef resortu edukacji i nauki Krzysztof Szczucki wyjaśnił, że PiS prowadzi te spotkania dlatego, aby posłuchać o potrzebach mieszkańców. Finałem czterech spotkań tematycznych ma być zaprezentowany w marcu "Program dla Torunia".

Zmiany resortu edukacji

Pod koniec stycznia szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka powiedziała w Polsat News, że obecne kierownictwo tego ministerstwa "mówi o nieocenianiu i nieobowiązkowości, a nie o braku prac domowych".

Nowacka, pytana o prace domowe, wskazała, że jej resort proponuje odejście od prac domowych manualnych w klasach 1-3, które zazwyczaj wykonywali rodzice. Dodała, że nie dzieci, a rodzice byli oceniani za te prace, ich możliwości i zaangażowanie. Dodała, że w klasach 4-8 prace domowe nie będą oceniane ani obowiązkowe, "co oznacza, że nauczyciel może zadać, ale nie ma prawa tego ocenić". Zauważyła, że za brak pracy domowej nauczyciel nie będzie mógł wstawić oceny.

"To nie oznacza, że dzieci nie będą pracować w domu. Oznacza to tylko, że nie będą godzinami zmuszone do odrabiania lekcji, które bardzo często właśnie wymagały pomocy rodzica, dodatkowych korepetycji" - podała.

Autor: Tomasz Więcławski