• W historii zdarzały się już rewolucje, które były następstwem epidemii
  • W tym roku można wskazać na cztery rodzaje protestów
  • Obecne protesty to dopiero początek społecznych niepokojów na masową skalę
  • Trwająca pandemia rozpala na nowo podziały i nierówności. Jak sobie z nimi poradzimy, będzie zależało od zachowania elit

„Zatem gdy nasza choroba i nasze ubóstwo zrodziły większe potrzeby, niż byliśmy w stanie zaspokoić, surowe rozkazy tylko bardziej rozjuszyły nasz gniew i skrępowały nadejście ulgi”. Tak brytyjski poeta Goerge Wither wyjaśniał rosnący sprzeciw wobec zasad dystansowania społecznego. Rozbudzony tłum wychodził na ulice, gdyż postrzegał blokady i kwarantanny jako niesprawiedliwe i tyrańskie rozwiązania. Z tym, że było to w 1625 roku w Londynie podczas epidemii „czarnej śmierci”.

Cztery rodzaje protestów

Podobny mechanizm psychologiczny sprawił, że jakiś czas temu na ulice Lipska wyszło ok. 20 tys. osób. Według szacunków policji protestujący łamali wszelkie zasady, a 90 proc. z nich nie nosiło maseczek. Biorący udział w manifestacji reprezentowali całe spektrum teorii spiskowych, byli wśród nich miłośnicy wolności, przedstawiciele skrajnej prawicy oraz po prostu tęskniący za czasami pokojowej rewolucji sprzed 31 lat w NRD.

Reklama

Była to tylko jedna z wielu tego rodzaju demonstracji, które przetoczyły się przez Niemcy oraz dziesiątki innych krajów. Ludzie protestowali wszędzie, od placu Trafalgar w Londynie po Michigan Statehouse, niekiedy z bronią w ręku.

Think tank Carnegie Endowment for International Peace obliczył, że od marca do października 2020 roku odbyło się ponad 30 protestów w 26 krajach tylko przeciw restrykcjom związanym z epidemią koronawirusa. Ale protesty w Lipsku, Michigan, Wielkiej Brytanii czy Australii stanowią tylko jedną z kategorii zamieszek i niepokojów społecznych – zaznaczają Thomas Carothers i Benjamin Press z Carnegie.

Wspomniane protesty rozładowują napięcia mieszkańców, którzy żyją w stosunkowo dobrze prosperujących i funkcjonalnych demokracjach.

Do innej kategorii zaliczają się protesty antyrządowe lub przeciw liderom podejrzanym o korupcję (np. w Bułgarii), niekompetencję (np. w Brazylii) czy przeciw demagogicznym, nieliberalnym lub nawet niedemokratycznym rządom.

Na przykład mieszkańcy Izraela protestowali przeciw premierowi kraju Benjaminowi Netanjahu po tym, jak zamknął sądy, odroczył posiedzenie parlamentu i zażądał cyfrowego nadzoru – wszystko w to w imię walki z pandemią. Z kolei Serbowie wyszli na ulice po tym, jak prezydent kraju Aleksandar Vucic najpierw zniósł lockdown, aby umożliwić przeprowadzenie wyborów, które leżały w interesie Vucica, a następnie wprowadził drugie zamknięcie kraju, co zostało zinterpretowane jako chęć stłumienia niezadowolenia.

Trzeci rodzaj protestów jest bardziej powszechny w biedniejszych krajach. Mobilizują one ludzi nie dlatego, że martwią się o restrykcje epidemiczne czy demokrację, ale dlatego, że obawiają się o swoje utrzymanie. W Malawi uliczni sprzedawcy maszerowali z hasłami, że woleliby umrzeć z powodu koronawirusa niż z głodu. Obywatele Ekwadoru protestowali przeciw epidemicznym restrykcjom, które mogą zubożyć społeczeństwo. Chodzi o takie działania, jak zamknięcie państwowych firm czy cięcia wynagrodzeń.

I mamy wreszcie czwarty rodzaj protestów, które pozornie nie mają wiele wspólnego z Covid-19, ale prawdopodobnie kwestie, wokół których się organizują, w czasie pandemii stały się bardziej naglące i gorzkie.

Ruch Black Lives Matter (BLM) to społeczny sprzeciw wobec rasowej niesprawiedliwości, która na nowo dała o sobie znać po zabójstwie George’a Floyda. Protesty spod znaku BLM rozprzestrzeniły się wówczas na 16 innych krajów, począwszy od Francji i Wielkiej Brytanii po Brazylię i Afrykę Południową. W książkach historycznych wizerunki tłumów w maseczkach zawsze będą budzić skojarzenia z epidemią.

Wkraczamy w epokę masowych protestów

W kwietniu przewidywałem, że obecna pandemia poskutkuje wieloma rewolucjami społecznymi. To co widzieliśmy dotychczas, to dopiero początek. Pomimo że pojawiły się nowe nadzieje na szczepionkę przeciw Covid-19, to epidemia wkracza teraz w najbardziej śmiercionośną fazę w wielu regionach świata, przed którymi okres zimowy. Nawet jeśli już pokonamy koronawirusa, to wiele efektów pandemii zostanie z nami na lata.

Jak terpentyna w ogniu, epidemia Covid-19 na nowo rozpaliła podziały, emocje i nierówności na całym świecie. W USA czarnoskórzy Amerykanie doświadczają nieproporcjonalnej brutalności ze strony policji, ale także pod względem skutków koronawirusa. Dziś traumy te ujawniają się na nowo. I wszędzie na świcie biedni mają się gorzej niż bogaci.

W marcu we wczesnej fazie pandemii przedstawiciele think tanków zauważali, że wkraczamy w erę masowych protestów – liczba protestów na całym świecie od 2009 roku rosła średnio o 11,5 proc. rocznie. Covid-19, tak jak inne epidemie w przeszłości, zadziała tu jak zapalnik.

Niektóre protestu doprowadzą do obalenia rządów, inne uda się stłumić. Jeszcze inne za jakiś czas wybuchną ponownie, pozostałe będą się tlić przez lata. W 1381 roku biedna część wiejskiej Anglii urządziła powstanie chłopskie, zabijając, grabiąc i paląc wszystko dookoła. Powstanie to wybuchło, ponieważ biedniejsza część społeczeństwa przestała sobie radzić po nadejściu epidemii czarnej śmierci 33 lata wcześniej. Tymczasem elity nie zrobiły nic, aby poprawić tę sytuację.