Nasze babcie nie czuły się ważne, bo skupiały się na zadowoleniu wszystkich dookoła. To bagaż, który obecnie kobiety starają się zrzucić ze swoich barków.

„Mama była posłuszna, grzeczna, pracowita i odpowiedzialna, więc nadawała się, by ją posłać na służbę…” – to zdanie zapadło mi w pamięć z pani książki. To opowieść o historii, namacalnej, bo wielu z nas ma wspomnienia związane z babciami i ich opowieściami o życiu. Czy to dlatego książka tak mocno rezonuje?

Myślę, że książka trafiła w moment dla kobiet szczególny: wiele z nich ma dosyć kontrolowania ich według starych, patriarchalnych wzorców i próbują zrzucić ograniczenia, którym podlegały matki i babki. Jednocześnie od lat mamy wysyp literatury, która pokazuje ludowe korzenie naszego społeczeństwa, ale nie było dotąd opowieści o losie kobiet. Chłopska tożsamość nie wywołuje już wstydu, a może nam wiele objaśnić. Słyszę często od czytelniczek: teraz lepiej rozumiem nie tylko moją mamę, lecz także siebie. Wiele z nich zna te opowieści z domu, ale nie miała dotąd poczucia, jakie mogą mieć znaczenie. Im samym wydawały się mało ważne, bo są to historie zwyczajne. A nagle okazało się, że ludzie chcą o tym rozmawiać, także dlatego, że zobaczyli, iż doświadczenia ich rodzin nie są czymś indywidualnym, ale wspólnotowym.

Cały wywiad przeczytasz w weekendowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" i na eGDP.

Reklama