To, ilu masz fanów, nie liczy się tak bardzo jak to, kim są. Co z tego, że miałabym ich 2 mln, jeśli byliby to sami mężczyźni, którzy nie kupią żadnej maseczki ani toniku? – mówi Agnieszka Dobrochowska-Xing, streamerka i influencerka, która przez kilka lat działała na jednej z najpopularniejszych chińskich platform Douyin. Jej profil zgromadził ponad 1,2 mln followersów, co nawet jak na tamtejsze standardy jest pokaźnym wynikiem.
Douyin to chińska wersja TikToka. Obie aplikacje należą do pekińskiej firmy ByteDance, mają prawie identyczne logo (można je zinterpretować jako nutę albo literę „d” jak Douyin), a kluczem do ich sukcesu są algorytmy umiejętnie wybierające materiały, które mogą spodobać się konkretnym użytkownikom. Douyin włącza codziennie 200 mln Chińczyków, którzy w ciągu doby wyświetlają łącznie około miliarda filmików, poświęcając temu prawie półtorej godziny. Aplikacja jest zaprojektowana tak, że za pomocą jednego kliknięcia można kupić kosmetyki, dać streamerowi shua liwu (chiń. przekazać prezent) czy sprawdzić hotele w okolicy.
– Douyin jest dziś w takim samym stopniu medium społecznościowym, co platformą e-commerce. Z kolei platformy sprzedażowe, takie jak Taobao, stają się quasi-rozrywkowe – wyjaśnia Piotr Sochoń, doktorant na Uniwersytecie Jiao Tong w Szanghaju, współprowadzący podcast Mao Powiedziane. – Granica między handlem i rozrywką się zaciera. Dzieje się to również na Zachodzie, ale chińskie firmy mają większe doświadczenie i lepsze wyczucie potrzeb sprzedawców niż np. Amazon. Jak wynika z danych portalu Statista, KOL, czyli Key Opinion Leaders (kluczowi liderzy opinii) – bo tej nazwy najczęściej używa się w odniesieniu do azjatyckich influencerów – konkurują o uwagę ponad 983 mln użytkowników. Szacuje się, że wartość marketingowa social mediów w Państwie Środka przekracza 14 mld dol.
Najpopularniejszym influencerem na Douy inie jest obecnie Yang Ge, znany jako Crazy Xiaoyangge, którego śledzi 65 mln fanów. Wrzucane przez niego wideo pokazują głównie zabawne scenki, w których np. udaje, że jest uzależniony od internetu i gier. Na drugim miejscu plasuje się Ares Cheng z 51 mln followersów. Jego wizytówką także są śmieszne filmiki z życia codziennego, zwykle kręcone wspólnie z żoną. Trzecie miejsce na podium przypada Li Ziqi, której konto obserwuje 47 mln osób. Do jej specjalności należą gotowanie live i demonstrowanie tradycyjnych chińskich technik rękodzielniczych.
Reklama

Matka Polka w Chinach

– Kiedy Douyin kiełkował, wystarczyło, że obcokrajowiec powiedział coś po chińsku, i już sypały się lajki – wspomina Agnieszka. I zastrzega, że dziś to nie jest już takie proste i trzeba mieć konkretny pomysł, żeby zbudować wokół swojego profilu społeczność. Ale nawet najbardziej kreatywni twórcy zagraniczni nie mają szans na odnoszenie na Douyinie takich sukcesów jak rodzimi influencerzy. Żeby prowadzić transmisje na żywo z innej części świata, trzeba uwierzytelnić konto, a do tego potrzebny jest chiński dowód osobisty. Właśnie z tego powodu Agnieszka straciła swoje konto na Douyinie. – Paszport nie wystarczy. Zrobiłam uwierzytelnienie na dowód koleżanki Chinki, ale straciłam z nią kontakt. A Douyin odmówił przepisania profilu na mnie. Nie chcą, żeby obcokrajowcy robili live’y. Filmiki możemy kręcić, bo jeśli coś się platformie nie spodoba, to może je usunąć – opowiada Agnieszka.