Sama doświadczyłam halucynacji Dżipiego. Chciałam, żeby podpowiedział mi jakiś serial podobny do „Rozdzielenia”, wyprodukowanego w zeszłym roku przez Apple TV+. Z niezmąconym spokojem ChatGPT podawał mi alternatywne wersje fabuły „The Severance”, a każda kolejna była bardziej nieprawdziwa od poprzedniej. Przyparty do ściany przyznał, że skoro serial powstał w 2022 roku, a on dysponuje danymi z internetu do 2021 roku włącznie (nie wiedziałam, ale skoro tak twierdzi…), to o mojej ukochanej produkcji nie może mieć bladego pojęcia. Swoje wymysły nazywał „pomyłkami” i „nieścisłościami”. Za żadne skarby nie chciał się przyznać, że opowiadał mi bzdury na kiju.

Ten nowy podobno nie miewa halucynacji

Podobno problem „halucynacji” został rozwiązany w najnowszej generacji dzieła OpenAI, czyli w ChatGPT-4. Mało kto ma jednak szansę się o tym przekonać, bo, jak pisze w artykule dla witryny „Nature” Katharine Sanderson, technologia nie jest w tym momencie szeroko dostępna. Nową wersją Dżipiego mogą się pobawić płatni subskrybenci, ale też nie w pełnym wymiarze. Na stronie Spidersweb znalazłam informację, że nawet wydanie tych 110 zł nie sprawi, że będziemy mogli porozumiewać się z Dżipim przy pomocy obrazków, co firma OpenAI tak szeroko reklamuje. Póki co – tylko chat, tylko tekst. I, co ważne, jakbyście przypadkiem chcieli się skusić na tę ofertę – obowiązuje limit 100 wiadomości i/lub 4 godzin spędzonych na upojnym tête-à-tête z ChatGPT-4.

Pozostaje tylko wierzyć szczęśliwcom, także ze świata naukowego, którzy mieli okazję obserwować pełnię możliwości wyżej wymienionej technologii. Jak przyznaje psycholożka z Uniwersytetu w Amsterdamie, Evi-Anne van Dis, było to doświadczenie „mind-blowing”. Jedną ze sztuczek, którą popisał się nowy Dżipi, było stworzenie kodu komputerowego potrzebnego do zbudowania strony internetowej, na podstawie ręcznego „bazgrołu” przedstawiającego architekturę tejże.

ChatGPT-4 mógłby zostać adwokatem

Niewątpliwie imponujące jest to, że, jak twierdzą twórcy z OpenAI, ChatGPT-4 zdał amerykański egzamin adwokacki z wynikiem w 90 centylu (nie wchodząc w szczegóły – to bardzo dobry rezultat). Dla porównania – jego starszemu bratu udawało się osiągnąć jedynie 10 centyl. Mam nadzieję, że teraz także prawnicy czują się zaniepokojeni, dołączając do coraz szerszego grona bojących się o przyszłość swojego zawodu dziennikarek i copywriterów. Zostawiając na chwilę na boku osiągnięcia tworu OpenAI, wzbudza on także frustrację w świecie naukowym. Dlaczego? Naukowcy nie mają dostępu ani do kodu ChatGPT, ani do informacji, w jaki sposób model został wyszkolony. To sprawia, że chwilowo nie jest on szczególnie przydatnym narzędziem, ułatwiającym robienie badań naukowych. Wzbudza także obawę o nasze bezpieczeństwo w starciu z jego możliwościami.

„Nie wiesz, na jakich danych ten model został wytrenowany. Nie masz możliwości ich poprawić. Dlatego w tym momencie nie jest możliwe uprawianie nauki przy pomocy tego narzędzia” – mówi Sasha Luccioni. „Człowiekowi trudno jest brać odpowiedzialność za to, czego nie może nadzorować” – wtóruje jej Claudi Bockting, psycholożka z Uniwersytetu w Amsterdamie. Obawy prezentowane przez naukowców dotyczą m.in. kwestii stronniczości. Nawet, jeśli stwierdzimy, że ChatGPT-4 się nią wykazuje, bez dostępu do kodu źródłowego nie mamy możliwości tego naprawić i możemy polegać tylko na aktualizacjach dostarczanych przez OpenAI.

Przełom porównywalny z pojawieniem się internetu

Środowisko naukowe wyraża też zaniepokojenie faktem, że systemy AI są przeważnie własnością wielkich korporacji technologicznych. Nie ma pewności, że technologie te są odpowiednio testowane i weryfikowane przez naukowców, którzy mają na względzie nie tylko interesy firm. Dlatego badacze i badaczki postulują opracowanie zestawu wytycznych, które będą regulować zarówno kierunek rozwoju, jak i sposoby wykorzystywania sztucznej inteligencji. Obawiają się jednak, że wobec wykładniczego rozwoju tej technologii, prawo i przepisy mogą za nią nie nadążać.

Tym zagadnieniom poświęcony zostanie szczyt, który został zaplanowany 11 kwietnia 2023 roku na Uniwersytecie w Amsterdamie. Organizatorki zaprosiły do udziału w dyskusji m.in. przedstawicieli OECD, Światowego Forum Ekonomicznego i komitetu naukowo-etycznego UNESCO. Jak mówią, sztuczna inteligencja może być dla nauki podobnym przełomem, jakim było pojawienie się internetu. Wierzą, że nie zastąpi naukowców, ale może im bardzo ułatwić badania. Miejmy nadzieję, że się nie mylą.

Przygotowując materiał, posiłkowałam się artykułem opublikowanym na stronie internetowej „Nature”.