Zacznijmy od początku. Podstawową różnicą obu systemów jest, a raczej była dostępność. Android jest otwarty – to oznacza, że aplikacje można zainstalować z różnych źródeł, nie tylko z oficjalnego sklepu Google Play. iOS w całości pozostawał pod kontrolą Apple i oficjalne instalowanie aplikacji było możliwe tylko z App Store. Trzeba jednak o tym pisać w czasie przeszłym, bo Unia Europejska wymusiła na firmie zmiany.

Bezpieczeństwo czy zyski?

Amerykanie bronili się tłumacząc, że chodzi o bezpieczeństwo użytkowników. I rzeczywiście, smartfony z Androidem są narażone na ataki o wiele częściej. Ale na zainfekowane oprogramowanie można trafić nie tylko w sklepach alternatywnych, ale również w sklepie Play. Tymczasem iPhony są w zasadzie wolne od wirusów, o bezpieczeństwo dba system, a wszystko co powinno się robić, to na bieżąco go aktualizować.

Reklama
ikona lupy />
iPhone 14 / Bloomberg / Jason Alden

W momencie gdy aplikacje będzie można instalować z innych źródeł, ryzyko zainfekowania iPhona wzrośnie. Nie można jednak zapominać o tym, o czym Apple głośno nie mówi. To 30 proc. pobierane przez firmę od twórców aplikacji za sprzedaż za pośrednictwem App Store. A teraz jego dochody z tego tytułu spadną. Zresztą trzy lata temu Apple ugiął się pod naciskiem firm i tym mniejszym, zarabiającym mniej niż 1 mln dol. rocznie na wszystkich swoich aplikacjach, niezależnie od tego, w jaki sposób je sprzedaje, obniżył prowizję do 15 proc. Oczywiście Apple „pobiera” pieniądze z drugiej strony, bo większość aplikacji w sklepie jest dla użytkowników płatna.

Otwarcie App Store ma nastąpić wraz z wejściem iOS 17, czyli prawdopodobnie już na początku czerwca.

Apple ugięło się pod naciskiem UE także w innej sprawie. W kolejnych modelach iPhonów ma być stosowane wejście USB-C a nie port lightning. Jednak amerykanie ponoć mają to zrobić po swojemu, czyli by kabel działał z iPhonem, będzie musiał być przez firmę certyfikowany. Oczywiście nie za darmo.

To jednak pokazuje, jak różnice między oboma systemami powoli się zacierają. A wojna użytkowników Appla z użytkownikami Androida nie ma już większego sensu.

A może iPhone zamiast Androida?

Sam, po wielu latach korzystania ze smartfonów z Androidem, jakiś czas temu zdecydowałem się przesiąść na iOS. Z czystej ciekawości. iPhonów używałem już wielokrotnie, ale były to egzemplarze testowe. A dwutygodniowe przygody jakoś nigdy nie przekonały mnie do Apple. Oczywiście, doceniałem urządzenia, bo mają wiele plusów, ale zazwyczaj odstraszała mnie wysoka cena i konieczność dokupienia kolejnych „elementów” ekosystemu – słuchawek, zegarka, laptopa itp… Bo dopiero wtedy wszystko łączyło się w jedną, doskonale skomponowaną całość.

Ale te czasy już minęły. Ceny smartfonów z Androidem wystrzeliły w kosmos zrównując się, bądź czasem nawet przebijając, ceny iPhonów. Więc jeśli w cenie nowego średniaka z Androidem można dziś kupić używanego 2 letniego iPhona, czemu nie spróbować? Zwłaszcza że amerykanie zapewniają bardzo długie wsparcie swoich urządzeń, nie zostaniemy więc szybko pozostawieni na lodzie z nieaktualizowanym smartfonem.

ikona lupy />
iPhone 11 Pro Max / dziennik.pl

Tak w moje ręce trafił iPhone 12. Dwuletni smartfon w idealnym stanie kosztował mnie mniej więcej (raczej mniej) tyle, ile trzeba zapłacić za nową średnią półkę z Androidem.

W stosunku do nowszych urządzeń smartfon ma dwie „oldskulowe” cechy. To wielki notch i 60 Hz odświeżanie wyświetlacza. Przeszkadza mi tylko ta pierwsza rzecz – niewielka dziurka na kamerkę selfie w Androidzie jest zdecydowanie mniej inwazyjna i z takiego ekranu korzysta się po prostu przyjemniej. Brak podwyższonego odświeżania iPhone nadrabia doskonałą płynnością działania, więc tu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.

Różnice w oprogramowaniu

Ważniejsze dla mnie były różnice w oprogramowaniu i odstępność aplikacji. I tu zostałem bardzo przyjemnie zaskoczony. Na iPhona można pobrać wszystkie aplikacje Googla. Więc nie trzeba zmieniać swoich przyzwyczajeń – jeśli korzystamy z map Googla możemy korzystać z nich nadal. Tak jest z absolutnie każdą aplikacją oprócz wiadomości. Apple korzysta ze swoich rozwiązań i tego nie da się przeskoczyć. Na szczęście można przenieść je z telefonu z Androidem przy pierwszej konfiguracji, więc nie jest to aż tak wielki problem.

ikona lupy />
Google Android / Bloomberg / David Paul Morris

Chwili przyzwyczajenia wymaga inny sposób nawigacji – gesty Appla różnią się od tych z Androida. I to w zasadzie wszystko. Połączenie ze smartwatchem z Wear OS – bez problemu. Połączenie z laptopem z Windows – bez problemu. Do tego mamy bardzo dobrą (ale nie najwyższą) jakość zdjęć, świetne audio, bardzo dobrą baterię. A co najważniejsze, przynajmniej w tym modelu, kompaktowe rozmiary, o które coraz trudniej w Androidzie.

Nie trzeba się bać

Co ciekawe – nie jest też tak, że po przesiadce na iOS z niechęcią spoglądam na konkurencyjny system. Są nieco inne, mają swoje plusy i minusy, ale z obu korzysta się bardzo dobrze. I absolutnie nie podejmuję się ocenić, który z nich jest lepszy. Pewnie ilu użytkowników, tyle opinii. Jednak jednego jestem już pewny – wojna pomiędzy nimi nie ma najmniejszego sensu.