2294 – tyle osób w skali całego świata czuwa nad legalnością wpisów pojawiających się na X. Dla porównania – YouTube zatrudnia 16 974 moderatorów, Google Play – 7319, a TikTok – 6125.

Za mało pracowników

To oznacza, że za treści pojawiające się w niektórych krajach odpowiada… 1 osoba. Tak jest m. in. w przypadku Polski, Chorwacji, Holandii, czy Łotwy. Niewiele lepiej jest w przypadku Bułgarii, Izraela czy Włoch – tu są po dwie osoby. Najlepiej jest oczywiście z językiem angielskim, dalej mamy niemiecki, francuski, portugalski, hiszpański i arabski.

Reklama
ikona lupy />
Shutterstock

Konsekwencją zatrudnienia jednej osoby znającej język polski jest mała liczba zgłoszeń dotycząca łamania regulaminu X. Platforma broni się, że używa „kombinacji modeli przetwarzania języka naturalnego, modeli przetwarzania obrazu i innych wyrafinowanych metod uczenia maszynowego”. Jednocześnie jednak sama przyznaje, że oznaczone w ten sposób treści i tak są sprawdzane ręcznie przez weryfikatorów i tylko w niektórych przypadkach decyzje podejmowane są automatycznie.

Z kolei z raportu przedstawionego przez Metę mówiącego o moderacji na należących do niej Facebooku i Instagramie wynika, że za treści w języku polskim odpowiada zespół składający się z 65 osób.

Z X korzysta w naszym kraju około 6 mln osób. Facebook ma 24 mln użytkowników, Instagram – 13 mln.

Unia narzuca kontrolę

Publikacja tych raportów to efekt unijnego aktu prawnego o usługach cyfrowych (DSA). Wymaga on od największych platform i firm internetowych (VLOPs – very large platforms) wprowadzenia zmian w swoich usługach, tak aby skutecznie eliminować nielegalne, fałszywe i szkodliwe treści. Osiem z nich to serwisy społecznościowe: – X, Facebook, TikTok, YouTube, Instagram, LinkedIn, Pinterest i Snapchat. Oprócz nich wymogami zostały objęte m.in.: Amazon, Booking, AliExpress, Zalando, Wikipedia oraz wyszukiwarki Google Serach i Microsoft Bing. Kluczowe przepisy DSA zaczęły obowiązywać od sierpnia i dlatego platformy publikują teraz raporty mówiące o tym, w jaki sposób zapewniają bezpieczeństwo użytkownikom.

ikona lupy />
Shutterstock

Jeśli Komisja Europejska uzna, że firmy nie wywiązują się z tych obowiązków, będzie mogła nałożyć na nie grzywnę w wysokości do 6 proc. całkowitych dochodów.

X jest na celowniku

W październiku komisarz UE ds. przemysłu Thierry Breton wszczął dochodzenie w sprawie platformy z powodu niewystarczających działań w zwalczaniu dezinformacji po ataku Hamasu na Izrael. To pierwsze śledztwo na mocy przepisów DSA. Podobno z tego powodu Musk rozważał nawet wycofanie platformy z Europy. Nie jest to niemożliwe, bo Stary Kontynent odpowiada jedynie za 9 proc. globalnej, miesięcznej bazy użytkowników X. W dodatku w ostatnich miesiącach ich liczba ma gwałtownie spadać.

ikona lupy />
Shutterstock

O X mówiła też w zeszłym tygodniu Vera Jourova, unijna komisarz odpowiedzialna za gospodarkę cyfrową. Stwierdziła, że ​platforma ​nie ma wystarczającej liczby pracowników znających niektóre języki UE, aby przeciwdziałać dezinformacji. Wyraziła również zaniepokojenie doniesieniami o dużej liczbie treści zawierających przemoc.

Jurova wcześniej spotykała się z przedstawicielami Meta, YouTube i TikToka. Zastrzeżenia dotyczące moderacji miała tylko do tej ostatniej platformy.

źródło