Twitter, czy raczej X, w rękach Muska przypomina statek miotany falami podczas oceanicznej burzy. Już sam proces zakupu platformy w zeszłym roku obfitował w wiele zaskakujących zwrotów akcji. Również początki rządów multimilionera, związane np. z redukcją zatrudnienia, były bardzo burzliwe. Platforma kosztowała go 44 mld dol. Zaraz po jej zakupie zwolnił całe kierownictwo i ponad połowę z 8 tys. pracowników. Wprowadził opłaty za niebieski znaczek weryfikacji, a ostatnio zmienił rozpoznawalne na całym świecie logo na znak X. Wszystkie te ruchy spowodowały znaczny spadek wartości marki, do tego firma jest cały czas zadłużona na 13 miliardów dolarów.
W co ma zmienić się Twitter?
Wygląda na to, że to jeszcze nie koniec zamieszania wokół platformy. Bo jak twierdzi teraz CEO Twittera Linda Yaccarino, Musk chce przekształcić go w coś większego, co w skrócie można nazwać „The Everything App” czyli „aplikacją do wszystkiego”.
Musk mówił już o tym pomyśle w ubiegłym roku w podcaście All-In. Stwierdził, że USA potrzebują super aplikacji. „Trzeba albo przekonwertować Twittera, albo zacząć coś nowego. To musi się jakoś wydarzyć. Jeśli jesteś w Chinach, żyjesz w pewnym sensie na WeChat. Tam jest wszystko. To coś w rodzaju Twittera i PayPala oraz całej masy rzeczy w jednym, ze świetnym interfejsem. To naprawdę doskonała aplikacja, a poza Chinami nie mamy czegoś takiego”.
Czym dokładnie jest WeChat?
To nie tylko aplikacja do przesyłania wiadomości czy medium społecznościowe typu Facebook. Za pośrednictwem tej platformy można m.in. odbierać i wysyłać pieniądze, płacić rachunki, zarówno za media, jak i zakupy. Skorzystamy z niej również jako z formy płatności w kawiarniach i restauracjach, kupimy bilety komunikacji miejskiej (na autobus czy metro), również na dłuższe trasy (czyli na pociąg albo samolot).
Należący to firmy Tencent WeChat ma 1,2 miliarda zarejestrowanych użytkowników, którzy korzystają z niego na co dzień. Jeśli ktoś traci do niego dostęp, doświadcza tzw. „cyfrowej śmierci”. Nie ma dla niego alternatyw i korzystanie z WeChat w Chinach jest po prostu koniecznością.
Poza ojczyzną Tencent nie próbował rozwijać platformy w ten sposób, ograniczając się jedynie do komunikatora. Ekspansja byłaby bardzo kosztowna, firma musiałaby się również liczyć z możliwością nakładania na nią ograniczeń na terenie UE i w USA.
W teorii takich problemów Musk i jego X mieć nie powinni. Ale to wcale nie oznacza, że wszystko musi pójść po jego myśli.
Co na to inni giganci?
Google, Apple i Meta to w tym momencie najwięksi gracze w cyfrowym świecie. Dwie pierwsze firmy mają największe sklepy z aplikacjami a także własne systemy płatności mobilnych, których używają ludzie na całym świecie. Meta jest liderem jeśli chodzi o aspekt społecznościowy, posiadając Facebook, Instagram i WhatsApp. Jeśli firmy uznają, że X jest zagrożeniem dla ich zysków, po prostu mogą jej nie wpuścić na swoje platformy. Przy płatnościach sporym kłopotem może być również integracja banków z nowym systemem. Doświadczył tego np. Samsung, który np. po latach prób zdecydował się jednak przejść do Google Pay na urządzeniach ubieralnych, zamiast rozwijać swoje płatności.
Przekonać użytkowników
Musk może mieć jeszcze jeden, dość poważny problem. To przekonanie do swojego pomysłu użytkowników. WeChat w Chinach był pierwszy, więc korzystanie z niego jest dla tamtejszej ludności czymś naturalnym. Tymczasem w Stanach czy Europie Musk musiałby skłonić użytkowników do zmiany wyrobionych przez lata przyzwyczajeń. A to jest o wiele trudniejszym zadaniem. Potrzebne do tego są pieniądze (to Musk ma), ale też i cierpliwość. A tej jak pokazuje historia, raczej mu brakuje.