Liderem pozostaje koncern Transsion, do którego należą trzy marki: Infinix, Tecno (obie obecne są w Polsce) i Itel. W jego przypadku dostawy zwiększyły się o 9 proc. a w sumie ma on aż 48 proc. rynku. Drugi, z 26 proc. udziałem, jest Samsung. Trzecie miejsce zajmuje Xiaomi. Firma ma już 11 proc. rynku, dostawy wzrosły o imponujące 100 proc. Podobnie jest w przypadku czwartego OPPO, które ma 4 proc., a dostawy wzrosły aż o 259 proc.
Poszukiwanie nowych rynków
To pokazuje, że chińskie firmy przy niepewnej sytuacji politycznej na świecie mocno szukają kolejnych rynków zbytu na swoje towary. OPPO od kilku lat toczy w Europie prawne batalie z Nokią. Chińska firma nie chce płacić jej opłat licencyjnych za patenty 5G. Z tego powodu zawiesiła swoją działalność np. w Niemczech, w kilku innych krajach trwają postępowania. Co ciekawe, ostatnio w pierwszej instancji sąd we Francji uznał żądania Nokii za bezzasadne i orzekł na korzyść OPPO.
Z kolei Xiaomi ma dość mocną pozycję w Europie, głównie wschodniej, ale firma wciąż poszukuje nowych rynków. Zwłaszcza że sprzedaż na Starym Kontynenciemocno wyhamowała. Zarówno ona, jak i Transsion, są obecne w Rosji, z której oficjalnie wycofały się Apple i Samsung. Xiaomi razem ze swoimi markami, czyli Redmi i POCO jest tam liderem sprzedaży z około 40-proc. udziałem.
Ewidentnie jednak firma wzięła sobie na celownik kolejny kontynent, gdzie chce zdobyć mocną pozycję. Afryka jest rynkiem specyficznym, najlepiej sprzedają się tam smartfony budżetowe, zatem np. Samsung nie stara się podbić go flagowcami z linii S czy drogimi Foldami, a urządzeniami budżetowymi i ze średniej półki. Jednak i tak wyniki firmy w ostatnim kwartale są gorsze o 13 proc.
Ciekawa jest historia firmy Transsion, bo choć jest ona chińska, to od początku działalności za cel postawiła sobie Afrykę. Dzięki dostosowaniu swoich urządzeń do potrzeb mieszkańców udało jej się zdobyć tam dominującą pozycję. I dopiero od niedawna próbuje swoich sił na innych kontynentach, w tym w kilku krajach w Europie, m.in. w Polsce.
Biednie, ale stabilnie
Na tle zawirowań na świecie Afryka wydaje się rynkiem bardzo stabilnym. Oczywiście nie jest on tak bogaty jak Europa czy Ameryka, ale jednak odporność na czynniki zewnętrzne wydaje się dużym atutem przy prowadzeniu biznesu. Dodatkowo Xiaomi ma w swoim portfolio mnóstwo urządzeń z niższych półek, sygnowanych marką Redmi. I to właśnie ona jest główną siłą na tym kontynencie. Mówimy tu o segmencie smartfonów kosztujących poniżej 100 dol. Właśnie takie sprzedają się tam najlepiej, a najpopularniejsze modele Redmi to tanie: A2, Note 12 4G, 12 i 12C.
Zdaniem analityków Canalys smartfony w Afryce zyskują popularność ze względu na… czasowe problemy z dostawami prądu. Dzięki dużym ekranom są one w stanie zaspokoić w potrzeby ludności w zakresie rozrywki w momencie, gdy nie działa telewizja.
Sukces Xiaomi w Afryce
Xiaomi jest obecne na tym kontynencie od 2015 r. Firma nawiązała wtedy współpracę z Mobile in Africa Group i rozpoczęła sprzedaż modeli Redmi 2 i Mi 4 w Republice Południowej Afryki, Kenii i Nigerii. Wejście nie obyło się jednak bez kontrowersji. Sprzeciwiał mu się np. mi-Fone, pierwsza afrykańska marka urządzeń mobilnych powstała w 2008 r. Ostatecznie firmy doszły jednak do porozumienia. W 2022 r. dostawy Xiaomi na całym rynku afrykańskim wzrosły o 33 proc. rok do roku.