Indyjskie władze od 2014 r. realizują plan „Make in India”, który ma na celu stworzenie z tego państwa gospodarczej potęgi w dziedzinie nowych technologii. Kraj stał się w tym momencie realną alternatywą dla produkcji w Chinach – wiele firm przenosi tam swoje fabryki. Najlepszym przykładem jest Apple, który mimo początkowych problemów z jakością konsekwentnie stawia na tamtejsze zakłady – do 2027 r. połowa iPhonów ma być produkowana właśnie w tym kraju.

Ochrona rynku wewnętrznego

Rząd Indii dba również o to, by chińskie firmy nie zdobyły dominującej pozycji na rynku wewnętrznym. W zeszłym roku zadekretowano, że producenci będą musieli mieć indyjskich wspólników kapitałowych, zwiększono wymóg korzystania z podzespołów produkowanych w Indiach i korzystania z lokalnych podwykonawców.

Reklama

Do tego dochodzą kłopoty poszczególnych producentów. Vivo zostało oskarżone o nadużycia podatkowe na ponad 280 mln dol., zajęto 60 mln dol. na kontach firmy. Ponadto Indie zamroziły aktywa o wartości ponad 676 mln dolarów należące do Xiaomi, w związku z nielegalnymi przekazami pieniężnymi na rzecz podmiotów zagranicznych.

ikona lupy />
Shutterstock

Mimo tych restrykcji chińczycy nie chcą zrezygnować z tak wielkiego rynku, generującego olbrzymie zyski. Najmocniejszą pozycję ma Xiaomi z 18 proc., drugie jest Vivo a trzeci – Samsung.

Xiaomi apeluje o „budowę zaufania”

Ta pierwsza firma wystosowała list do premiera Narendry Modiego, do którego treści dotarł Reuters. Xiaomi montuje smartfony w Indiach, wykorzystując głównie komponenty pochodzące z lokalnych źródeł, a tylko częściowo importując je z Chin i innych krajów. Firma żali się w piśmie, że napotyka na przeszkody w pozyskiwaniu części od lokalnych dostawców, którzy muszą spełnić szereg wymogów w związku ze współpracą z chińską firmą.

„Niechęć dostawców może zakłócić łańcuch dostaw Xiaomi i utrudnić jej zdolność do zaspokajania popytu konsumentów na smartfony. Może to skutkować opóźnieniami we wprowadzaniu produktów na rynek i potencjalnie mieć wpływ na udział w rynku” – czytamy w piśmie.

ikona lupy />
Shutterstock / stockpexel

Według prezydenta Xiaomi w Indiach, Muralikrishnana B., istnieje potrzeba pracy nad środkami „budowy zaufania”, aby zachęcić dostawców komponentów do rozpoczynania działalności lokalnej.

Ekonomia i polityka

Jak pisze Reuters, wg nieoficjalnych głosów płynących ze strony rządu wszystko zależy od sytuacji na granicy między Indiami a Chinami. Jeśli pozostanie ona spokojna, być może polityka względem chińskich firm i dostawców z nimi współpracujących zostanie złagodzona.

Napięta sytuacja między dwoma krajami to efekt incydentu z 2020 r. Indyjskie i chińskie oddziały starły się wtedy w dolinie Galwan w Ladakh, przylegającej do kontrolowanego przez Chiny płaskowyżu tybetańskiego. Zginęło 20 żołnierzy indyjskich i czterech chińskich.

Od tego czasu zablokowano w Indiach ponad 300 chińskich aplikacji, wstrzymano też projekty z udziałem chińskich firm, takich jak producenci samochodów BYD i Great Wall Motors. Problemy z uzyskaniem wiz miało też wielu pracowników chińskich firm.

ikona lupy />
Indie / Shutterstock

źródło