Rolnicy, którzy domagają się między innymi gwarantowanych cen za swoje plony, twierdzą, że są przygotowani na wielomiesięczne protesty.

15 tys. rolników wyposażonych w tarcze, maski przeciwgazowe, rękawice i sól fizjologiczną

Jak donosi portal Indian Express policja wystrzeliła w środę przed południem czasu lokalnego (rano w Polsce) "14 pocisków z gazem łzawiącym bez żadnej prowokacji" ze strony rolników, którzy od zeszłego tygodnia obozowali na granicy stanów Hariana i Pendżab, ok. 230 km od stolicy, a teraz wznowili marsz pod hasłem "Dilli chalo" (Jedźmy do Delhi).

Reklama

Według lokalnych władz na miejscu przebywa nawet 15 tys. rolników wyposażonych w tarcze, maski przeciwgazowe, rękawice i sól fizjologiczną. Protestujący sprowadzili także wiertnice hydrauliczne, koparko-ładowarki i ponad 2 tys. traktorów, aby - jak zapowiadają - sforsować zapory wzniesione przez policję. Władze w stan gotowości postawiły blisko 5 tys. policjantów.

W czwartej rundzie rozmów z przedstawicielami rolników rząd zaproponował, że będą skupowane rośliny strączkowe, kukurydza i bawełna po gwarantowanych cenach przez pięć lat po zawarciu umowy z rolnikami. Związkowcy odrzucili tę propozycję, twierdząc, że nie jest ona dla nich korzystna i zapowiedzieli, że pozostaną przy swoim żądaniu "prawnych gwarancji cen dla wszystkich 23 upraw".

Rząd obawia się powtórki z protestów w 2020 r.

Minister rolnictwa Indii Arjun Munda ponownie zaprosił protestujących do rozmów.

Rząd obawia się powtórki z protestów przeciwko kontrowersyjnym reformom rolnym w 2020 r. W trwającej rok blokadzie autostrad łączących stolicę z sąsiednimi stanami zginęło dziesiątki rolników. Rząd premiera Narendry Modiego wycofał się z reform w połowie listopada 2021 r. i zapowiedział m.in. utworzenie komisji ds. ustalania minimalnych cen upraw.

Ponieważ rolnicy stanowią dużą grupę wyborców, a do wyborów powszechnych pozostało zaledwie kilka tygodni, protesty mogą stanowić wyzwanie dla Modiego, który stara się o trzecią kadencję u władzy.