Branża aut elektrycznych przeżywa od jakiegoś czasu kryzys. W Unii Europejskiej skończyły się dopłaty do takich pojazdów. Konsekwencją jest wzrost cen i okazuje się, że amatorów na ekologiczne auta zaczyna brakować. Do tego cały czas aktualne są trzy główne problemy: wysoka cena akumulatorów, długi czas ładowania i wciąż relatywnie mała liczba ładowarek.

ikona lupy />
shutterstock

Cięcie kosztów

Reklama

Okazuje się jednak, że przynajmniej ten pierwszy problem może w tym roku zniknąć. Dwie firmy, które razem mają ponad 50 proc. światowego rynku produkcji ogniw – CATL i BYD – zapowiedziały, że są w stanie obniżyć ich ceny nawet o połowę. Jak donosi portal cnevpost.com zajmujący się rynkiem aut elektrycznych, CATL bardzo mocno naciska na obniżenie kosztów produkcji. Akumulator o mocy 60 kWh, który teraz kosztuje 6776 USD, za rok ma kosztować zaledwie 3388 USD. To pozwoli producentom pojazdów elektrycznych zaoszczędzić ponad 3000 dolarów na każdym aucie.

CATL skupia się na produkcji ogniw LFP budowanych w technologii VDA. Szybko staje się ona nowym standardem branżowym. Ich stosowanie zapowiedziało już BMW, takie akumulatory znajdą się też w autach GM. Jedną z największych zalet jest szybkie ładowanie 2,2°C. Dzięki niemu samochód można naładować do pełna w pół godziny. Cena za Wh będzie w nich wynosić 0,4 RMB.

BYD musi równać do CATL

BYD to wielki konglomerat, który oprócz produkcji elektryków zajmuje się też produkcją akumulatorów. Ma 25,7 proc. światowego rynku, CATL posiada 37,4 proc. Za ogniwa jest odpowiedzialna firma FinDreams i jak donosi cnevpost.com, otrzymała już polecenie obniżenia kosztów produkcji. Musi szybko reagować na zapowiedzi największego konkurenta, w zeszłym roku obniżała koszty produkcji i podobnie ma się dziać w tym.

ikona lupy />
Pojazd elektryczny BYD Co. Dynasty u dealera w Pekinie w Chinach / Bloomberg

Zdaniem analityków ceny poniżej 0,4 RMB za Wh nie pozostawią producentom akumulatorów żadnego zysku. Jednak firmy będą je obniżać, żeby zwiększyć swoje udziały w rynku, nawet kosztem chwilowych strat.

Elektryki w odwrocie

W ostatnim czasie zarówno USA jak i UE wycofały się z kolejnej rundy norm emisji spalin w obliczu nacisków ze strony producentów samochodów i grup działających w branży paliw kopalnych. Chodzi o normę Euro 7 – to unijne rozporządzenie obejmujące m.in. nowe normy emisji z silników spalinowych oraz metody sprawdzania, ile emituje dane auto. Zaostrzenie rozporządzenia Euro 6 zaproponowała w 2022 r. Komisja Europejska, jednak pod naciskiem branży motoryzacyjnej wprowadzone normy są dużo łagodniejsze.

GM i Ford przesuwają harmonogram wprowadzenia nowych pojazdów o napędzie akumulatorowo-elektrycznym, zwłaszcza pickupów. Z kolei Mercedes ogłosił, że wycofuje się ze swojego zobowiązania dotyczącego produkcji wyłącznie samochodów elektrycznych do 2030 r.

źródło