ikona lupy />
Adam Niedzielski minister zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Ostatnie działania MZ budzą emocje, a czasem hejt. Chodzi o ogromne pieniądze na podwyżki, reformę szpitali…
Nie da się tego podciągnąć pod jeden mianownik. Jeżeli chodzi o podwyżki, to głośno protestują szpitale, którym nie starczyło pieniędzy na podniesienie wynagrodzeń. A to dlatego, że przestaliśmy finansować podwyżki, dając pieniądze na wynagrodzenia dla konkretnych medyków, a zrobiliśmy to przez podniesienie wyceny świadczeń. To uderzyło w te placówki, które mają dużo pracowników, a mało pacjentów.
Nie przewidzieliście, że część szpitali będzie miała kłopot i będą protestować?
Należy zrozumieć, jak działa mechanizm podwyższania taryfy. Są szpitale, które realizują taki poziom świadczeń, który w całości pokrywa koszty, a są takie, które mają infrastrukturę niewspółmierną do oferty. Czyli przy tej infrastrukturze i personelu mogłyby realizować zdecydowanie więcej świadczeń, ale niestety tak się nie dzieje.
Ale przecież wiedzieliście, że tak jest. Jeszcze zanim wydaliście te pieniądze.
Dlatego pierwotnie koszt wynagrodzeń oszacowaliśmy na 6,5 mld zł, ale daliśmy i tak w pierwszym rzucie 9 mld zł, czyli z górką. Liczyliśmy, że podmioty będą wykorzystywały ją m.in. na zjawiska inflacyjne. Drugi krok, to podwyżka punktu ryczałtowego, co jest ważne przede wszystkim dla szpitali powiatowych, bo to one w większym stopniu finansują swoją działalność z ryczałtu. Teraz czas na trzeci krok - podnosimy wyceny interny, SOR-u, co da możliwość poprawienia sytuacji finansowej w większości szpitali. Ale robimy jeszcze coś innego - dajemy instrument restrukturyzacyjny. Na 10 miesięcy podwyższymy finansowanie szpitalom, co powinno wystarczyć na pokrycie wszystkich potencjalnych podwyżek.
Z perspektywy zarządzających szpitalami ten system jest zachwiany przez takie centralne podnoszenie wynagrodzeń. Jaka jest granica podwyżek?
Granicę wyznacza z jednej strony dostępny budżet, a z drugiej oczekiwania, które formułuje kadra. Niestety tutaj to nie są negocjacje, które są prowadzone w sposób partnerski przez obie strony. A to dlatego, że środowisko wiele razy pokazywało, że jest w stanie postawić na szali bezpieczeństwo pacjenta, podejmując akcje protestacyjno-strajkowe. Moim zdaniem osiągnęliśmy jesienią zeszłego roku pewnego rodzaju sukces, budując system zwiększania wynagrodzeń oparty na wskaźnikach, który był zaakceptowany praktycznie przez wszystkich.