fot. materiały prasowe
Reklama
dr Alina Muzioł-Węcławowicz, ekspertka w zakresie polityki i gospodarki mieszkaniowej, w tym mieszkalnictwa społecznego, rozwoju lokalnego i rewitalizacji
W rządzie mamy duże zmiany. Ich początkiem było odwołanie tydzień temu, odpowiedzialnej za mieszkalnictwo i budownictwo, wiceminister rozwoju Anny Korneckiej. Jako pretekst podano niewystarczające zaawansowanie prac nad projektami ustaw dotyczącymi domów do 70 mkw. oraz gwarancji kredytowych. Jak ocenia pani te inicjatywy?
Krytycznie. Mieszkaniowe pomysły Polskiego Ładu oznaczają zmianę kursu – cofamy się do starych, nieudanych koncepcji. Rząd, kierując się przeświadczeniem, że Polacy kochają własność, wraca do promocji własności mieszkaniowej. A to jest strategiczny błąd.
Jeżeli chodzi o domy do 70 mkw., nie należy się spodziewać, by było to rozwiązanie szeroko stosowane, nie stanie się ono panaceum na problemy mieszkaniowe Polaków. Dziwnie wyglądać będzie domek 70 mkw. na działce o powierzchni 1000 mkw. To zapowiedź dalszej, szalonej suburbanizacji, kosztownej dla społeczeństwa i środowiska, której ten sam rząd chce się sprzeciwiać zmianą regulacji z zakresu planowania przestrzennego, nową polityką miejską oraz klimatyczną.
Złym pomysłem są również gwarancje kredytowe. Jest to kontynuacja wcześniejszych programów „Rodzina na Swoim” i „Mieszkanie dla Młodych”. W ich efekcie minimalnie zwiększyła się dostępność mieszkań dla osób potrzebujących kredytu hipotecznego, natomiast ceny nieodwracalnie wzrosły. W przypadku gwarancji będzie podobnie – dodatkowo, choć zapewne nie w dużej skali, zwiększą one popyt na mieszkania, co przyczyni się do dalszych wzrostów cen mieszkań. Poza tym te inicjatywy będą promowały małe metraże. I to w sytuacji, gdy powierzchnia budowanych mieszkań na sprzedaż lub wynajem, czyli tzw. deweloperskich, systematycznie się u nas kurczy. W 2010 r. przeciętne nowo wybudowane mieszkanie deweloperskie w Polsce miało średnio 68 mkw. W 2020 r. już tylko 62 mkw. W Warszawie w 2010 r. – 67 mkw., a w 2020 r. – 56 mkw. Wynika to z tego, że deweloperzy antycypują możliwości finansowe klientów. W efekcie zamiast zbliżać się do unijnej średniej pod względem wielkości powierzchni mieszkaniowej na osobę, oddalamy się od niej. Przypada u nas mniej niż 30 mkw. powierzchni mieszkalnej na osobę – to połowa tego, co w wielu krajach UE! Obecnie w przeludnionych mieszkaniach żyje 37,5 proc. Polaków. Jak widać, wszyscy pogodzili się z tym, że Polacy mają żyć w ciasnocie.
Tymczasem powinno nam zależeć na tym, by nowo budowane mieszkania były większe oraz spełniały wymogi energooszczędności.
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel