Według danych opublikowanych przez organizację pośredników w handlu nieruchomościami Svensk Maklarstatistik, ceny domów w Szwecji spadły od października o 3 proc., podczas gdy mieszkania potaniały o 1 proc.
Dane z listopada, które były w dużej mierze zgodne z konkurencyjnym wskaźnikiem opublikowanym w poprzednim tygodniu, zwiększają obawy, że mocno zadłużone gospodarstwa domowe ograniczają wydatki. Może to stanowić zagrożenie dla szwedzkiego wzrostu gospodarczego, który jak dotąd nie wykazuje większych oznak spowolnienia.
Ceny na szwedzkim rynku mieszkaniowym, jedne z najwyższych na świecie w 2021 r., przez lata były napędzane niskim stopami procentowymi i niewystarczającą podażą. Szybko się to zmieniło, gdy szwedzki bank centralny zaczął podnosić swoją główną stopę procentową w kwietniu, windując ją do poziomu 2,5 proc. w zeszłym miesiącu, jednocześnie sygnalizując kolejne podwyżki.
Pogorszenie sytuacji na rynku boleśnie odczuły również skandynawskie firmy zajmujące się nieruchomościami komercyjnymi. Wcześniej firmy te polegały na tanim finansowaniu na obecnie zasadniczo zamkniętym rynku obligacji. Wśród podsektorów, nieruchomości mieszkalne zostały wymienione jako jedne z najmniej preferowanych aktywów z punktu widzenia ratingu kredytowego.
Topniejąca podaż
Według danych z czwartku ceny domów spadły teraz o 13 proc., a ceny mieszkań o 12 proc. w porównaniu ze szczytami z początku tego roku.
„W latach pandemii ceny gwałtownie rosły, dlatego w przypadku mieszkań, spadki w 2022 r. oznaczały, że ceny zbliżyły się do poziomów obserwowanych przed pandemią” – powiedział w oświadczeniu Per-Arne Sandegren, analityk Svensk Maklarstatistik. „Ceny domów są nadal wyraźnie wyższe niż na początku 2020 r.”
Po raz pierwszy od 2012 roku różnica między cenami ofertowymi a cenami transakcyjnymi domów była ujemna, co przy malejącej podaży, oznacza, że sprzedający i kupujący zaczynają bardziej skupiać się na cenie.