Zasób mieszkaniowy w Polsce rośnie, ale wciąż mamy deficyt mieszkaniowy - mówił w czwartek wiceminister rozwoju Marek Niedużak. Na koniec 2019 r . wyniósł on 641 tys. mieszkań, co oznacza, że ok. 1,7 mln osób nie mieszkało samodzielnie.

Autorzy prezentowanego w czwartek "Raportu o stanie mieszkalnictwa" przygotowanego przez MR, wskazali też, że w ciągu czterech lat deficyt mieszkaniowy obniżył się o ok. 256 tys.

Według nich rośnie też nadwyżka zasobów mieszkaniowych w stosunku do liczby gospodarstw domowych. "Na koniec 2019 r. było o 424 tys. mieszkań więcej niż gospodarstw domowych" - napisali. To - ich zdaniem - wskazuje na zwiększanie się liczby pustostanów.

"Pomimo tego, że zasób mieszkaniowy w naszym kraju systematycznie wzrasta, ciągle mamy deficyt mieszkaniowy" - mówił podczas czwartkowej konferencji wiceminister rozwoju Marek Niedużak. Wyjaśnił, że chodzi o różnicę między liczbą lokali zamieszkanych a liczbą gospodarstw domowych. Wiceszef MR dodał, że według szacunków resortu na koniec 2019 r. deficyt ten wyniósł 641 tys. mieszkań. "Oznacza to, że ok. 4,5 proc. gospodarstw domowych w Polsce nie mieszkało samodzielnie " - powiedział.

>>> Czytaj też: Ilu „złotówkowiczów” jest uwięzionych w swoich mieszkaniach?

Reklama

Niedużak zaznaczył, że jest "spora grupa" osób, które wynajmują mieszkanie, bo nie stać ich na kredyt hipoteczny. Wzrost liczby oddawanych do użytku mieszkań nie poprawia też istotnie dostępności mieszkań dla osób "o dochodach zbyt niskich, by kupić lub wynająć mieszkanie na zasadach rynkowych", a jednocześnie za wysokich, by móc starać się o najem mieszkania komunalnego - stwierdzili autorzy raportu.

"Problem mają głównie osoby młode, które wchodzą na rynek pracy, rodziny wielodzietne oraz samotnie wychowujące dzieci" - mówił wiceszef MR. Dodał, że w Polsce mamy do czynienia z modelem włoskim, bo udział osób młodych w wieku 25-34 lata, które mieszkają z rodzicami przekracza 45 proc., przy średniej unijnej ponad 28 proc. Zajmujemy pod tym względem 8. miejsce w Europie.

Autorzy raportu wskazali też, że pod względem liczby nowo wybudowanych mieszkań w przeliczeniu na 1 tys. mieszkańców Polska - z wynikiem 4,9 - zajęła w 2018 r. 5. miejsce (ex aequo z Estonią) wśród 22 państw UE. Lepsze wyniki miały: Finlandia (7,7), Austria (7,4), Francja (6,9) i Szwecja (5,2).

Jak zauważyła obecna na konferencji Katarzyna Kuniewicz z firmy JLL, w ostatnich latach "największymi dostarczycielami mieszkań" są deweloperzy. Np. w 2019 r. budownictwo deweloperskie oraz inwestycje osób fizycznych stanowiły blisko 97,8 proc. liczby nowo wybudowanych mieszkań - mówiła. Z kolei mieszkania przeznaczone dla osób o niższych dochodach (komunalne, zakładowe czy w ramach towarzystw budownictwa społecznego) - tylko 2,2 proc., czyli ok. 4,6 tys. Według Kuniewicz w tym roku może paść kolejny rekord budowlany. "Jednocześnie możemy mieć do czynienia z przedziwną sytuacją, kiedy mieszkań buduje się coraz więcej, oddaje się coraz więcej, a czynsze i ceny rosną" - wskazała.

Ponad 30 proc. produkcji deweloperów, jak dodała Hanna Milewska-Wilk z Laboratorium Rynku Najmu, jest kupowana na wynajem. "Dane te dotyczą wyłącznie rynku pierwotnego, natomiast na rynku wtórnym ta proporcja może być jeszcze większa na korzyść kupujących na wynajem"- wskazała. Dodała, że w 2018 r. 775,7 tys. podatników miało przychody z najmu, czyli o ponad 60 tys. więcej niż w roku poprzednim. Najemcami, jak zaznaczyła, są głównie osoby młode.

"Dzisiaj rynkiem najmu zaczynają się interesować duzi inwestorzy - osoby, które nie chcą już kupować jednego, pięciu mieszkań tylko najchętniej kupiliby całe osiedle" - ocenił ekspert Laboratorium Rynku Najmu Przemysław Chimczak. Będzie to kształtowało rynek wynajmu w najbliższych latach - mówił. Według niego brakuje dziś mechanizmów inwestowania na rynku najmu - czyli REIT-ów, FINN-ów, czyli "tego, by to nie zagraniczny kapitał inwestował na naszym gruncie, ale byśmy to my mogli ten rynek współtworzyć".

Z kolei Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej ocenił, że spora część deficytu mieszkaniowego w Polsce dotyczy mniejszych miejscowości. Zaznaczył, że nasz rynek mieszkaniowy jest bardzo podatny na występowanie "bańki cenowej". Wynika to m.in., jak tłumaczył, z niskiej elastyczności cenowej podaży. "Jak ceny rosną, to nie uwalnia się natychmiastowo podaż" - podkreślił. Dodał, że krajach, takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone wzrost cen zachęca ludzi do sprzedawania mieszkań.

>>> Czytaj też: Wynajem mieszkań 10 razy bardziej dochodowy niż lokata bankowa