Uwaga! Tutaj Beth z działu elektroniki. Pracuję w Walmarcie od prawie pięciu lat i chcę wam powiedzieć, że wszyscy tutaj jesteśmy przepracowani i nisko opłacani. Kierownictwo i klienci traktują nas okropnie. Za każdym razem, gdy mówimy, że mamy z tym problem, słyszymy w odpowiedzi, że można nas łatwo zastąpić. Ze starszymi pracownikami firma obchodzi się z jak z gównem – tak rozpoczyna się przemówienie, które kilka miesięcy temu wygłosiła przez firmowy interkom Beth McGrath, młoda pracownica hipermarketu Walmart w Lafayette w stanie Luizjana. Rozedrganym głosem zrugała paru podłych managerów, podziękowała najbliższym kolegom, by na koniec rzucić: „pierd… tę pracę, odchodzę!”. Swoje pożegnanie z handlowym gigantem uwieczniła na filmiku, który na Facebooku ma dzisiaj prawie 500 tys. wyświetleń.
Beth nie była pierwszą prekariuszką, która podzieliła się z internetem swoim rozżaleniem – choć jej wystąpienie przebija większość innych rozmachem. Demonstracyjne rozstania z toksycznymi pracodawcami oraz rozemocjonowane sceny rzucania papierami stały się już samodzielnym gatunkiem mikronarracji w mediach społecznościowych. Sfrustrowani pracownicy, którzy w nagłym przypływie pewności siebie wygarnęli przełożonym, co myślą na temat ich stylu zarządzania, smażą na Twitterze sążniste wątki o tym, jak wyzwalającą lekkość poczuli, gdy kończyli te żałosne wymiany zdań słowami: „Rezygnuję. Pomyślności w życiu!”. Między bańkami krążą SMS-owe wypowiedzenia wysłane patoszefom, którzy nie rozumieli, dlaczego śmierć bliskiej osoby miałaby być powodem absencji.
Społecznościowe celebracje rzucania pracy najlepiej przyjęły się na TikToku, który daje możliwość przeżywania i relacjonowania zawodowych rozterek w formie kilkudziesięciosekundowych filmików. Trend zapoczątkowała na platformie 27-letnia Marisa Mayes – sprzedawczyni aparatury medycznej w dużej korporacji. W grudniu 2020 r. dziewczyna wrzuciła na TikToka wideo, na którym przez telefon informuje szefa, że odchodzi, oraz drobiazgowo opisuje towarzyszący tej chwili strumień emocji. Od tamtego czasu pojawiły się tysiące filmików opatrzonych hasztagiem #quitmyjob, których łączna liczba wyświetleń przekroczyła 223 mln.
Ich bohaterki i (rzadziej) bohaterowie to przeważnie millennialsi i ich młodsi koledzy z pokolenia Z radośnie tańczący na firmowych parkingach, energicznie pakujący służbowe uniformy do foliowych worków, rzucający zestawami słuchawkowymi ostatniego dnia w call center albo motywujący się przed rozmową z przełożonym.
Reklama
Największym hubem rozgoryczonych prekariuszy, zjednoczonych w swojej nienawiści do niekończącej się harówki i przemocowego managementu, stał się ostatnio kanał „antypraca” na platformie Reddit (r/antiwork). Jego motto: „Bezrobocie dla wszystkich, nie tylko dla bogatych” to ironiczny wyraz marzenia o kresie kultu produktywności, karieryzmu i kosztowej optymalizacji. Choć forum istnieje od prawie 10 lat, narzekanie na podłych kierowników i dyskusje o obaleniu stosunków pracy, jakie znamy, nie cieszyły się wielką popularnością – aż do pandemii. Liczba „próżniaków” (jak określają się członkowie społeczności) wystrzeliła ze 180 tys. w październiku 2020 r. do ponad 1,7 mln obecnie. Wielu z nich to osoby, które porzuciły niewdzięczne zajęcie, by przejść na pół etatu lub założyć mikrobiznes pozwalający na w miarę spokojne utrzymanie (z ankiety przeprowadzonej przez moderatorów wynika, że połowa użytkowników jest nadal zatrudniona w pełnym wymiarze). „Myślę, że wiele stanowisk po prostu nie ma żadnego sensu i nie muszą istnieć” – powiedziała „Financial Times” Doreen Ford, jedna z moderatorek forum. Sama już pięć lat temu odeszła z pracy w handlu i od tamtej pory chwyta się tylko małych fuch – głównie wyprowadzania psów.

Wielka rezygnacja

Pożegnanie z pracodawcą na oczach followersów i ruch afirmacji próżniactwa to kulturowe odpryski amerykańskiego fenomenu nazwanego „wielką rezygnacją” (Great Resignation), czyli masowych, dobrowolnych odejść z pracy. Autorem tego pojęcia jest Anthony Klotz, psycholog organizacji z Texas A&M University, który w maju 2021 r. przewidywał w rozmowie z Bloombergiem, że exodus dotknie wszystkie branże, stanowiska, szczeble w organizacji i grupy demograficzne. Według badacza miał to być efekt kumulacji kilku czynników. Wiele osób dojrzewało do zawodowych zmian od dłuższego czasu, ale covidowa niepewność opóźniła ich decyzję.