Jak oceniła Hertel rynek kampanii influencerskich, czyli akcji marketingowych pomiędzy twórcą działającym w sieci a marką, jest "stosunkowo młodym i ciekawym rynkiem. Od około sześciu lat obserwujemy stały jego rozwój". "Dziś ten rynek jest coraz mocniej policzalny, można lepiej analizować kampanie, a klient już nie eksperymentuje, tylko uwzględnia ten kanał w budżecie, gdzie kiedyś to był dodatek w strategii marketingowej" – stwierdziła.

Influencerem może zostać każdy, kto w mediach społecznościowych prowadzi swój kanał komunikacji, publikuje treści i gromadzi wokół siebie społeczność zainteresowaną danym tematem. „Rozwój rynku influencer marketingu w trakcie pandemii zdecydowanie nabrał tempa. Jednym z powodów było ograniczenie wyjść z domu. Stracił wtedy kanał kinowy, straciła prasa, a ponieważ reklamodawcy nie lubią ciszy to zaczęli szukać nowych rozwiązań" – podkreśliła Hertel i dodała, że w wielu branżach ruch przeniósł się wtedy całkowicie do sieci.

Według Patrycji Wachek, Head of Influencer Marketing w agencji Tears of Joy, pandemia przyczyniła się do zwiększenia liczby osób, które mając więcej czasu zaczęły interesować się pracą influencera. "Te osoby kupowały odpowiedni sprzęt i zakładały własne kanały czy profile w internecie. Z moich obserwacji wynika, że wzrosty najbardziej widoczne były w kategoriach parentingowej i young-lifestyle’owej" – powiedziała i dodała, że w czasie pandemii "ludzie chętniej spędzali czas na internetowych zakupach, przeznaczając więcej pieniędzy na produkty dostępne online". "Przełożyło się to na tworzenie przez influencerów ich własnych marek - od ubrań, przez kosmetyki, po produkty spożywcze. Obserwując spore zainteresowanie niektórymi sklepami twórców internetowych, myślę, że z czasem jeszcze więcej osób będzie chciało odnieść podobny sukces" – podkreśliła i dodała, że to spowoduje "powstawanie nowych marek z coraz to bardziej kreatywnymi i niestandardowymi produktami".

Hertel uważa, że obecnie liczą się nie tylko influencerzy z dużymi zasięgami w sieci. "W kampaniach influencerskich celujemy bardzo precyzyjnie i w wyspecjalizowane grupy odbiorców. Często pracujemy z mikro czy nanoinfluencerami, aby jeszcze bardziej precyzyjnie trafić do grupy docelowej" – powiedziała.

Reklama

To, ile zarobi twórca, wyceniane jest za pomocą algorytmów i analizy jego konta. "Na wycenę składają się między innymi takie czynniki jak to, czy influencer potrafi utrzymać uwagę użytkowników i wciągnąć w interakcję, jak mocno przekierowuje ruch na produkt czy usługę oraz wielkość jego konta" – podkreśliła i dodała, że influencerzy mogą zarobić od kilku do nawet setek tysięcy złotych za jedną współpracę. "Wszystko zależy od tego, jak bardzo rozbudowana jest współpraca, a następnie - jak często jest wykorzystywany przez markę wizerunek twórcy. Jeżeli influencer współtworzy produkt - na przykład jest to paletka cieni do makijażu sygnowana nazwiskiem znanej makijażystki - to takie współprace idą w setki tysięcy złotych" – wyjaśniła.

Influencerka Marzena Marideko od ponad dziesięciu lat prowadzi konto w social mediach dotyczące dekoracji wnętrz. Od prawie sześciu lat jest aktywna na Instagramie. Jej konto obserwuje 549 tysięcy osób. "Początkowo profil prowadziłam na Facebooku, ale z czasem Instagram przejął jego zasięgi i tam skupiłam swoją uwagę" – powiedziała i podkreśliła, że płatne współprace nie pojawiły się od razu, a "dla każdego początkującego twórcy barter proponowany przez firmę, był bardzo atrakcyjny". "W moim przypadku było tak, że tworzyłam rękodzieło, pokazywałam je na zdjęciach w sieci i okazało się, że są firmy, które w tym kadrze stworzonym przeze mnie chciały ulokować swój produkt" – wyjaśniła i dodała, że zanim wybierze to jedno zdjęcie do sieci zwykle robi ich ponad setkę. Zdaniem Marideko przez długi czas miarą wagi popularności konta było minimum dziesięć tysięcy obserwujących, "bo wtedy twórcy mogli dodawać w treść posta linki kierujące ruch na zewnątrz". "Dziś nie jest to już główne kryterium, ograniczenia z linkowaniem zostały zdjęte, a współprace zaczynają się już od 200 zł, górnej granicy nie ma" – powiedziała.

Marideko podkreśla, że "praca w sieci zajmuje jej trzy etaty". "To prowadzenie mikroprzedsiębiorstwa, gdzie wszystko musi się spinać, a doba ma tylko 24 godziny, a o czasie pracy decydujemy sobie sami, co pobudza kreatywność, ale i wymaga samodyscypliny" – podsumowała.

W ocenie Wachek do zalet współpracy z internetowymi twórcami można zaliczyć większą wiarygodność przekazu, wyższy poziom zaufania odbiorców i sprofilowane dotarcie z produktem czy usługą do konkretnej grupy. "Z influencerami możemy dotrzeć do osób zainteresowanych zabawkami dla kotów czy miłośników roślin doniczkowych. W telewizji było by to niemożliwe" – powiedziała. "Zdarza się, że twórcy mają czasami mało biznesowe podejście do pracy. Traktują działania w sieci jako dodatkowe, a to sprzyja nieterminowości lub nierzetelności w tworzeniu materiałów i nierozumienie istoty współpracy z klientem i jego wymagań" – podkreśliła.

W ocenie Wachek ten rok może upłynąć pod znakiem nowych domów influencerskich, które "wniosą odrobinę powiewu świeżości w obecne formacje – zarówno w kontekście tematyki, jak i nowych, nieznanych jeszcze nazwisk". "Obserwujemy wśród młodych influencerów łączenie się w kilkuosobowe grupy, które wspólnie opracowują materiały o tematyce rozrywkowo-lifestyle’owej. Wzajemne oznaczenia wpływają na kilkukrotne zwiększenie zasięgów publikacji i większe korzyści reklamowe. Grupa może więcej" – dodała. "Uważam, że najbardziej trendującą platformą będzie TikTok, który znacznie wyprzedza inne media, takie jak YouTube czy Snapchat. Możemy spodziewać się powolnego odchodzenia od materiałów stricte komediowych czy tanecznych, na rzecz tych poradnikowych" – powiedziała. "Znaczenie będą mieć formaty eksperckie i ciekawostki, przedstawione w przyjemnej, prostej i zwięzłej formie. Środek ciężkości tej platformy z czasem przerzuci się z dzieci i nastolatków na starszą grupę odbiorców plus 20, 25 lat" – podsumowała.