W związku ze zniesieniem stanu zagrożenia epidemicznego z początkiem lipca zaczął biec 30-dniowy termin wygaszania przepisów, które określały szczególne zasady pobytu cudzoziemców na terytorium Polski. Chodzi głównie o przedłużenie dotychczas wydanych pozwoleń na pobyt w naszym kraju. Jeśli obcokrajowiec (lub jego pracodawca) nie złoży do końca tego miesiąca odpowiednich formularzy w urzędzie wojewódzkim, jego pobyt w Polsce stanie się nielegalny. Tym samym straci też prawo do pracy.

Problem może dotyczyć sporej części z ponad 760 tys. cudzoziemców (raczej nie Ukraińców, korzystających ze specustawy pomocowej), którzy posiadają ważne jeszcze zezwolenia na pobyt w Polsce, np. czasowy, stały, albo mają status uchodźcy. Jak wielu, trudno powiedzieć. – Ta grupa jest liczna i trudna do oszacowania, mogą to być nawet osoby, które przyjechały tu w 2018 r. Jeśli miały karty czasowego pobytu i były one ważne w momencie wprowadzenia pandemii, w marcu 2020 r., to do tej pory są tu legalnie. Ale za niespełna dwa tygodnie przestaną być, co oznacza, że spora grupa osób, jeśli chce u nas zostać, będzie musiała dokonać ponownej legalizacji pobytu. Skala tych wniosków przerośnie możliwości urzędów wojewódzkich – mówi Ksenia Naranowich z Fundacji Rozwoju „Oprócz Granic”.

Sygnały płynące z samych urzędów wojewódzkich są niejednoznaczne. Mazowiecki przyznaje, że od początku lipca dostrzega znaczny wzrost liczby wniosków. Inne obserwacje mają urzędy w Olsztynie czy Lublinie, choć ten ostatni zaznacza, że rosnącej liczby wniosków można się spodziewać w drugiej połowie lipca.

CAŁY TEKST W ŚRODOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

Reklama