Pożar Notre Dame to dramat. Również dla Niemców - uważa gospodarczy dziennik "Handelsblatt" z Duesseldorfu. Francja zawsze potrafiła pokonać przeciwności i powstać z popiołów - dodaje otuchy "Sueddeutsche Zeitung".

"Katedra z charakterystycznymi wieżami jest nie tylko świątynią katolicką. Jest też miejscem spajającym naród, w którym laickie państwo świętuje swoje chwile smutku i chwały: kościół republiki, jeśli ktoś woli" - pisze w środę "Handelsblatt", zaznaczając, że zniszczenie świątyni to polityczny problem dla Emmanuela Macrona.

Francuski prezydent chciał w poniedziałek w orędziu telewizyjnym poinformować rodaków, w jaki sposób zamierza ich mocniej zaangażować w kreowanie polityki, chronić klimat, obniżyć podatki i jednocześnie walczyć z zadłużeniem. "Musi to przesunąć. Bezterminowo" - zauważa gazeta ze stolicy Nadrenii Północnej-Westfalii.

"Nasz (problem) w tej katastrofie polega na tym, że wszyscy czujemy się nią dotknięci. Wielu Niemców stało w Notre Dame. Religijni i nie. Kiedy wzrok podąża za kolumnami ku górze, to czuje się, że są ważniejsze rzeczy niż sztuczna inteligencja, media społecznościowe i sieć 5G" - puentuje dziennik.

Konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca uwagę, że pożar stworzył wśród Francuzów poczucie wspólnoty, którego od dawna brakowało. "114 lat po wymuszonym ustawą rozdziale Kościoła od państwa zsekularyzowany kraj przypomniał sobie o swoich chrześcijańskich korzeniach" - pisze gazeta.

Reklama

"+Ave Maria+ i +Marsylianka+ brzmią na zmianę. Kościół katolicki długo tworzył więź, która utrzymywała Francuzów razem. Joanna d'Arc pojawiła się wówczas, kiedy Francji groził rozpad. Katolicyzm był nie tylko religią, ale przede wszystkim formą wspólnoty, która zapewniała spójność" - przypomina.

"FAZ" ma jednak wątpliwości, czy powstałe na fundamencie katastrofy poczucie wspólnoty długo przetrwa. "Społeczna rola Kościoła została w znaczącym stopniu ograniczona. To m.in. dlatego Francja robi wrażenie bezładnego zbiorowiska, w którym rozmaite grupy są dla siebie nieubłaganymi wrogami" - diagnozuje.

Monachijski "Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że Francja zawsze potrafiła stawiać czoło przeciwnościom i powstawać z popiołów. Katedra Notre Dame jest tego dowodem. "Kościół przetrwał nawałę rewolucjonistów i tymczasowe przekształcenie w +świątynie rozumu+. Przetrzymała rozkaz Hitlera, by zamienić Paryż w gruzowisko" - pisze "SZ".

Gazeta dostrzega analogię między tym, co stało się z katedrą, a sytuacją polityczną we Francji. "Właśnie restaurowanie doprowadziło do zniszczenia. Prezydent Macron próbuje odnowić francuski system polityczny, gospodarczy i opieki socjalnej, żeby uodpornić go na wyzwania przyszłości. Projektowi temu grozi zawalenie się pod naporem +żółtych kamizelek+ i rozczarowania wielu obywateli" - tłumaczy dziennik. Jest jednak pewien, że Francja pokona kryzys.

"Nawet jeśli będzie to trudniejsze niż odbudowa katedry" - podsumowuje.

>>> Czytaj także: Polacy nie chcą religii w szkołach. Ekspert: To typowe dla rozwiniętych demokracji