Jak notuje IFRC w corocznym raporcie World Disasters Report, pandemia koronawirusa pokazała, że rządy są w stanie podjąć bezprecedensowe i radykalne kroki w ramach walki z globalnym zagrożeniem. Jak dodaje, tę samą energię i odwagę powinny zastosować w obliczu zmian klimatu, które w dłuższym okresie stanowią większe zagrożenie dla ludzkości.

Według prezesa Federacji Jagana Chapagaina, świat dotąd nie podjął wystarczająco poważnych działań, by chronić planetę przed katastrofą. W szczególności IFRC skrytykowała brak pomocy dla najuboższych krajów, będących w wielu przypadkach najbardziej podatnymi na negatywne skutki zmian.

"Naszą pierwszą odpowiedzialnością jest ochrona społeczności najbardziej eksponowanych i narażonych na ryzyka klimatyczne. Nasze badania pokazują, że świat kolektywnie zaniedbuje to. Jest wyraźny rozdźwięk między tym, gdzie ryzyko klimatyczne jest największe, a gdzie idą fundusze na adaptację klimatyczną. Ten rozdźwięk może kosztować ludzkie życie" - oznajmił prezes organizacji.

Reklama

Raport mówi o tym, że pięć spośród ośmiu najbardziej narażonych na zmiany klimatu krajów - Somalia, Czad, Sudan, Sudan Południowy i Afganistan - otrzymały w 2018 r. mniej niż jednego dolara na mieszkańca w ramach międzynarodowej pomocy ws. adaptacji do zmian klimatu. Chapagain zaapelował do darczyńców, by szczególną uwagę poświęcili właśnie tym państwom.

IFRC zauważa też, że od czasu ogłoszenia pandemii na świecie odnotowano ponad 100 klęsk żywiołowych, a dotknięte nimi osoby - ponad 50 mln ludzi - często nie otrzymują potrzebnego wsparcia, m.in. z uwagi na pandemię. Według Czerwonego Krzyża liczba katastrof związanych z klimatem i pogodą rośnie od lat 60., a od 1990 r. wzrosła o 35 proc. W ciągu ostatniej dekady w wyniku klęsk żywiołowych zginęło ponad 410 tys. osób, głównie w najuboższych krajach. Najczęstszym powodem śmierci były fale upałów oraz burze i cyklony. (PAP)