Niedziela jest 134. dniem protestów, które rozpoczęły się po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia. Żądania demonstrujących są niezmienne: przeprowadzenie nowych wyborów prezydenckich i ustąpienie Alaksandra Łukaszenki, a także uwolnienie osób uznanych za więźniów politycznych. Uczestnicy protestów chcą też, by milicja poniosła odpowiedzialność za brutalne działania wobec demonstrujących i aresztowanych.

Pod takimi hasłami Białorusini wyszli w niedzielę na ulice w Mińsku, Witebsku, Grodnie, Nowopołocku, Salihorsku i mniejszych miastach - m.in. Radaszkowiczach i Śmiłowiczach.

Według obrońców praw człowieka wśród zatrzymanych jest jeden z liderów komitetu strajkowego w białoruskim koncernie Biełaruśkalij w Salihorsku Anatol Bokun.

Zdecydowana większość zatrzymanych - około 100 osób - to uczestnicy demonstracji w Mińsku. Pokojowe, uznawane przez władze za nielegalne akcje protestu, odbywają się w stolicy w różnych miejscach i o różnych porach. Jest to związane z represjami stosowanymi przez władze.

Reklama