W ramach dochodzenia japońskie ministerstwo edukacji przyjrzy się finansowaniu i strukturze działania 14 pracujących w tym kraju Instytutów Konfucjusza, a także zakresowi wpływu, jaki wywierają one na badania naukowe w obszarach uznawanych przez chińskie władze za delikatne politycznie.

Według „Straits Timesa” Tokio nasila również kontrole wizowe chińskich studentów i ogranicza badaczom dostęp do wrażliwych technologii, szczególnie tym zaangażowanym w tzw. plan tysiąca talentów, za pomocą którego Pekin przyciąga naukowców do Chin.

Instytuty Konfucjusza, które oficjalnie służą promowaniu chińskiej kultury i uczeniu języka mandaryńskiego w innych krajach, są na celowniku również w Korei Płd., gdzie prawicowi aktywiści oceniali je jako „narzędzia do prania mózgu” i nawoływali do ich „wyrzucenia z kraju”.

Wcześniej Instytuty Konfucjusza znalazły się w ogniu krytyki w USA, Europie i Australii, gdzie zarzucano im szerzenie chińskiej propagandy, zakłócanie wolności słowa na uniwersytetach, na których działają, a nawet szpiegostwo – przypomina hongkoński dziennik „South China Morning Post”.

Reklama

„Wzmaga się zaniepokojenie w regionach, które dzielą wspólne wartości, takie jak wolność, demokracja i praworządność, w tym u naszych sojuszników USA i w krajach europejskich, że Instytuty Konfucjusza powinny być zlikwidowane lub powinno się od nich wymagać, aby w pełni ujawniły swoje działania” – mówił w ubiegłym miesiącu minister edukacji Japonii Koichi Hagiuda, ogłaszając dochodzenie.

Hagiuda odpowiedział w ten sposób posłowi rządzącej koalicji Haruko Arimurze, który zaznaczył, że Instytuty „zostały uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa w innych krajach” i pytał, czy Komunistycznej Partii Chin należy pozwalać na „systematyczne i strategiczne” rozmieszczanie tzw. ośrodków kulturalnych w Japonii.

Dosadniej obawy te wyraził konserwatywny dziennik „Sankei Shimbun”, który nawoływał do dochodzenia już we wrześniu 2020 roku. „Problem polega na tym, że Instytuty Konfucjusza stały się siedliskami tajnych machinacji politycznych, ufundowano je w celu prowadzenia działalności propagandowej Pekinu i zapewniania osłony dla operacji wpływu” – twierdziła gazeta w komentarzu.

Administracja byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa uznała instytucję prowadzącą Instytuty Konfucjusza w USA za „zagraniczną misję” chińskiego rządu, oceniając ją w komunikacie jako „podmiot prowadzący globalną propagandę Pekinu i szkodliwą kampanię wpływu na amerykańskich kampusach”. W związku z podobnymi zarzutami relacje z Instytutami zrywały również uniwersytety w Niemczech, Belgii czy Szwecji - przypomina "SCMP".

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

anb/ tebe/