Ustawa o zawieszeniu umowy o readmisji została opublikowana w czwartek na państwowym portalu prawnym. 4 października ustawę tę przegłosowały obie izby parlamentu. Jej projekt wniósł Łukaszenka.

„Dokument został przygotowany przez rząd w ramach odpowiedzi na nieprzyjazne działania UE i jej państwa członkowskie w stosunku do Białorusi. Umowa określa mechanizm przekazywania, przyjmowania i powrotu osób, które złamały przepisy, dotyczące wjazdu, pobytu i mieszkania. W najbliższym czasie stosowne zobowiązania naszego kraju zostaną +zamrożone+” – informowała służba prasowa Łukaszenki. Wskazano, że umowa zawiera zapis umożliwiający zawieszenie jej działania przez każdą ze stron.

W czerwcu, w ramach odpowiedzi na unijne sankcje za łamanie praw człowieka na Białorusi, władze w Mińsku zapowiedziały, że wstrzymają działanie umowy o readmisji. Ogłosiły również zawieszenie udziału Białorusi w programie Partnerstwa Wschodniego oraz odesłały „na konsultacje” do Brukseli unijnego ambasadora.

„Z wielką przykrością konstatujemy, że wymuszone wstrzymanie działania porozumienia (o readmisji – PAP) wpłynie negatywnie na współpracę z UE w sferze walki z nielegalną migracją i przestępczością zorganizowaną” – przekazało 28 czerwca MSZ Białorusi.

Reklama

Umowy o uproszczeniach wizowych i readmisji zostały podpisane 8 stycznia ubiegłego roku, a weszły w życie w lipcu 2020 r.

Rozmowy w sprawie uproszczenia procedur wizowych Białoruś i UE prowadziły od 2014 r. UE, podobnie jak w stosunku do pozostałych państw, warunkowała podpisanie tego porozumienia łącznie z umową o readmisji, zakładającą m.in., że Białoruś będzie przyjmować z powrotem nielegalnych imigrantów, którzy z jej terytorium trafią do krajów UE.

Od wiosny na granicach Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską doszło do gwałtownego wzrostu liczby nielegalnych przekroczeń granicy przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów.

Państwa UE uważają, że jest to efekt celowych działań Białorusi w odpowiedzi na sankcje, ta zaś odrzuca oskarżenia o wywołanie kryzysu migracyjnego, twierdząc, że z powodu restrykcji Zachodu „nie ma środków ani sił” na wstrzymywanie nielegalnej migracji.

Chargé d’affaires Republiki Białorusi wezwany do MSZ

Chargé d’affaires Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski został w czwartek wezwany do MSZ; rozmowa dotyczyła stale pogarszającej się sytuacji na granicy polsko-białoruskiej - podał rzecznik resortu Łukasz Jasina. Dodał, że dyplomacja białoruska zaprzecza prowokacjom skierowanym przeciwko Polsce.

"Rozmowa dotyczyła stale pogarszającej się sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, zagrożeń i ryzyka tworzonego przez postępowanie państwa białoruskiego oraz sytuacji uniemożliwienia dotarcia na Białoruś konwoju humanitarnego wysłanego przez państwo polskie" - poinformował Jasina w komunikacie.

Rzecznik MSZ dodał później w TVP Info, że wezwanie chargé d’affaires Republiki Białorusi miało związek ze znalezieniem na terenie objętym stanem wyjątkowym - w okolicach miejscowości Klimówka (Podlaskie) - ciała młodego mężczyzny. Dokumenty wskazywały, że jest to 24-letni Syryjczyk, wcześniej przebywający na Białorusi.

Jasina oświadczył, że podczas spotkania w MSZ Czesnowski zaprzeczył prowokacyjnym działaniom prowadzonym przez Białoruś na pograniczu z Polską. "Zaprzeczył działaniom Białorusi skierowanym przeciwko Polsce, nie skomentował kwestii niewpuszczania polskiego konwoju humanitarnego, nie odniósł się do wielu innych rzeczy. Tak to już bywa z dyplomatami - tu cisza zastępuje dużą liczbę słów" - mówił Jasina.

Zapewnił, że strona polska przedstawia dowody na prowokacje na granicy ze strony Białorusinów im samym oraz opinii publicznej. "Nie unikamy przedstawiania dowodów. To, jak odpowiada na to strona białoruska, to jej wybór" - powiedział.

Dodał, że nie ma planu dalszych spotkań ze stroną białoruską. "Spotkania są generowane, kiedy są potrzebne" - stwierdził.

Od 2 września w związku z presją migracyjną w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. Początkowo stan wyjątkowy został wprowadzony na 30 dni; został przedłużony o kolejne 60 dni.

Od sierpnia polska Straż Graniczna udaremniła ponad 10 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, a 1,5 tys. osób zostało zatrzymanych w głębi kraju i przewiezionych do ośrodków dla cudzoziemców. Tylko we wrześniu 7535 razy próbowano sforsować granicę.

W ostatnim czasie polskie służby informowały, że strona białoruska organizuje prowokacje polegające na tzw. pustych strzałach w powietrze na widok polskich patroli, rzucaniu różnego rodzaju przedmiotami, symulowaniu rzutów grantami na stronę polską czy podrzucaniu atrap, które mają wyglądać jak materiały niebezpieczne.

Do władz Białorusi w ubiegłym tygodniu została skierowana kolejna nota z propozycją wysłania przez Polskę konwoju humanitarnego dla migrantów na granicy, a ciężarówki są gotowe do wyjazdu.

Rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Hłaz oświadczył, że "propozycja Polski to politykierstwo i retoryka populistyczna, niezwiązana z realnością i sytuacją". Zdaniem Hłaza "w pospiesznych jednostronnych decyzjach polskich władz, by wysłać coś bez sensu, prośby czy choćby zgody partnera, to przejaw konkretnego lekceważenia białoruskiej państwowości i suwerenności".

Poprzedni konwój z pomocą humanitarną z Polski nie został wpuszczony na terytorium Białorusi. Dotychczas białoruskie władze nie odpowiedziały oficjalnie na notę wysłaną przez polski resort dyplomacji. Jednocześnie Polska zaczęła przygotowania do budowy zabezpieczenia na granicy w postaci ogrodzenia. Budowa ma zostać przyspieszona dzięki specustawie, która obecnie jest na etapie prac w komisjach sejmowych.