Alto Hospicio to nieduże miasto na północy Chile, oddalone zaledwie kilkanaście kilometrów od wybrzeża Pacyfiku. Samo w sobie niczym się nie wyróżnia, natomiast szczególna jest jego lokalizacja – wzniesiono je na pustyni Atakama, najbardziej suchym miejscu na świecie. Deszcz pada tam tak rzadko, że roczna suma opadów wynosi mniej niż 1 mm. Miejscowość jest satelitą Iquique, stolicy regionu Tarapaca, w którym znajduje się największa w Ameryce Południowej portowa strefa wolnocłowa.

Pod koniec września 2021 r. fotograf Martin Bernetti wykonał dla agencji AFP zdjęcia przedstawiające wypełnione odzieżą gigantyczne wysypisko śmieci, położone tuż obok Alto Hospicio. Obrazy miały uświadomić ludziom z całego świata, jak kończą wyrzucane ubrania, produkty tzw. "fast fashion" (ang. szybkiej mody). Zużyte a czasami i nowe tekstylia są w hurtowych ilościach zwożone do Iquique z USA, Europy i Azji. Organizacje działające na rzecz ochrony środowiska oszacowały, że na pustynię trafia rocznie nawet 60 tys. ton niepotrzebnych ubrań. W ten sposób Alto Hospicio zyskało wątpliwą sławę jednego z największych składowisk odzieży na całym świecie. Znaleźć tam można prawie wszystko, od kaloszy po buty narciarskie i swetry przygotowane specjalnie na Boże Narodzenie.

W pobliżu wysypiska mieszkają setki uchodźców z Wenezueli. Wielu z nich żyje w skrajnej biedzie i codziennie udaje się na pustynię, by znaleźć odzież dla siebie lub taką, którą da się ponownie sprzedać.

Reklama

"Przyszliśmy szukać ubrań, ponieważ nie mamy swoich. Uciekając z kraju musieliśmy wyrzucić wszystko poza tym, co mieliśmy na sobie" – mówiła Jenn, jedna z imigrantek w rozmowie z kanałem France24.

Odzież w teorii ma być przeznaczona do dalszego wykorzystania, ale w praktyce większa część ubrań, która trafiają do Iquique jest wyrzucana. "Nasze miasto zmieniło się w wysypisko śmieci dla świata" – powiedział burmistrz stolicy Tarapaca Patrizio Ferreira. "Tylko 15 proc. z tego, co tu trafia jest ponownie sprzedawane, 85 proc. kończy na nielegalnych wysypiskach" – zaznaczył.

Władze lokalne ostrzegają, że sąsiedztwo składowiska ma szkodliwy wpływ na ludzi mieszkających w okolicy. Ubrania, najczęściej produkowane w Bangladeszu lub Indiach, robione są z reguły ze sztucznych materiałów, wśród których dominują poliestry. Tego typu tworzywa mogą rozkładać się nawet 200 lat.

Na razie nie ma regulacji prawnych, które pozwalałyby rozwiązać problem zalegających ubrań; "jedyne rozwiązanie to je spalić" – zwrócił uwagę podczas wywiadu z BBC Edgar Ortega, urzędnik odpowiedzialny w Alto Hospicio za kwestie środowiskowe. Podkreślił, że spalanie odzieży wiąże się z gigantycznymi pożarami i szkodliwym dymem.

"Społeczności, które żyją w pobliżu usypiska są bezpośrednio narażone na wdychanie szkodliwych gazów" - zauważył z kolei Gerson Ramos, regionalny kierownik ds. odpadów.

BBC zwraca jednak uwagę, że w Chile istnieje nowe prawo, które ma uregulować ten problem. Zakłada, że to importerzy ponoszą odpowiedzialność za sprowadzane odpady tekstylne.

Raporty ONZ uczulają, że przemysł włókienniczy corocznie przyczynia się do większej emisji dwutlenku węgla niż transport lotniczy i morski łącznie. Zdaniem organizacji do tak dużych emisji przyczynia się przede wszystkich produkcja ubrań "fast fashion" - wytwarzanych przez marki w hurtowych ilościach z tanich materiałów, które szybko wychodzą z mody i niszczą się, przez co są częściej wyrzucane. Statystyki ONZ pokazują, że między 2000 a 2014 r. produkcja odzieży na świecie zwiększyła się dwukrotnie.