Na czele pochodu nieśli katafalk jako „symbol śmierci płacy minimalnej wywalczonej niegdyś przez związkowców”.

Wynosi ona w Argentynie 47 850 peset miesięcznie, tj. równowartość 350 dolarów amerykańskich. Demonstranci domagali się jej podwojenia, co miałoby doraźnie pokrywać minimalne koszty utrzymania czteroosobowej argentyńskiej rodziny.

„Niestety argentyńska Generalna Konfederacja Pracy – CGT – nie poparła tego postulatu demonstrantów, którzy zgromadzili się na Placu Majowym, przed siedzibą Ministerstwa Pracy” – oświadczyli organizatorzy marszu protestacyjnego.

Reklama

Jeden z wpływowych latynoamerykańskich portali informacyjno-publicystycznych „El Debate” pisze: masowe demonstracje Argentyńczyków, którzy przybywają do Buenos Aires nawet z najodleglejszych zakątków kraju są protestem przeciwko polityce gospodarczej centrolewicowego rządu peronistów coraz bardziej bezradnego wobec głębokiego zachwiania równowagi gospodarczej kraju. Proces ten pogłębia się wskutek wzrostu cen żywności i energii, który przyspiesza dodatkowo w następstwie wojny w Ukrainie.

„Argentyna – podsumowuje „ El Debate” – zmierza wskutek coraz szybszego wzrostu cen w ostatnich tygodniach do zamknięcia roku 2022 inflacją nie niższą aniżeli 90 proc. Niektórzy eksperci zapowiadają nawet trzycyfrową inflację, jakiej nie było w tym kraju w ciągu ostatnich dziesięcioleci”.