To znacznie wyższy próg niż w wyborach, które partia organizowała w lipcu po rezygnacji Borisa Johnsona, gdy warunkiem było uzyskanie poparcia 20 kolegów klubowych. Taki próg ogranicza liczbę kandydatów do maksymalnie trzech osób, choć może się zdarzyć, że nie będzie nawet tylu, którym uda się osiągnąć to poparcie. Posłowie chcący zastąpić Truss mają czas na uzyskanie takiego poparcia do godz. 14 londyńskiego czasu w poniedziałek.

"Ustaliliśmy wysoki próg, ale próg, który powinien być możliwy do osiągnięcia przez każdego poważnego kandydata, który ma perspektywę przejścia dalej" - powiedział Brady.

Jeśli próg 100 podpisów przekroczy trójka kandydatów, to odbędzie się jedno głosowanie w klubie poselskim konserwatystów, aby wyłonić finałową dwójkę. Ci wezmą udział w debacie telewizyjnej, a później zwycięzcę spośród nich wyłonią wszyscy członkowie partii w głosowaniu przez internet. Jeśli próg przekroczą tylko dwie osoby, to nie będzie głosowania w klubie poselskim, tylko od razu będą na nich głosować wszyscy członkowie partii, zaś jeśli wymagany poziom osiągnie tylko jedna osoba - co też jest możliwe - od razu obejmie stanowisko lidera partii, a następnie, po audiencji u króla Karola III, funkcję premiera kraju.

Reklama

W serii głosowań w klubie poselskim w lipcu próg 100 głosów przekroczyło tylko troje kandydatów - były minister finansów Rishi Sunak, Liz Truss, która była wówczas szefową dyplomacji oraz ówczesna wiceminister handlu międzynarodowego Penny Mordaunt. Dwójka pierwszych przeszła do finałowej tury, w której członkowie partii wybrali Truss.

Choć nikt jeszcze nie ogłosił oficjalnie startu, Sunak i Mordaunt są wskazywani jako ci, którzy mają realne szanse na osiągnięcie wymaganego progu. Możliwe jest także, że w wyborach będzie chciał wystartować poprzednik Truss, Boris Johnson i on również, jak się wydaje, mógłby uzyskać niezbędne poparcie.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)