Afgańscy żołnierze lekkiej piechoty z korpusu komandosów przez 20 lat walczyli wspólnie z zachodnimi sojusznikami przeciwko talibom. Obecnie na terytorium Afganistanu i sąsiednich państw może przebywać nawet 20-30 tys. tych żołnierzy. Wojskowi, którzy zostali porzuceni przez swoich patronów z USA i krajów Zachodu, stanowią łatwy cel dla rosyjskich i irańskich służb wywiadowczych - czytamy w artykule "Foreign Policy", omawianym w środę przez ukraińską agencję UNIAN.

W ocenie niektórych byłych afgańskich oficerów komandosi mogą odegrać ważną rolę na froncie wojny z Ukrainą. Taki pogląd prawdopodobnie nie ma jednak wiele wspólnego z rzeczywistością - podkreślił amerykański magazyn, przypominając, że chociaż utworzenie i wyszkolenie armii oraz służb bezpieczeństwa Afganistanu kosztowało Waszyngton niemal 90 mld dolarów, te formacje okazały się w ubiegłym roku bezsilne wobec talibów i pozwoliły im przejąć władzę w kraju.

Werbunkiem byłych afgańskich "specjalsów" zajmuje się m.in. rosyjska prywatna firma wojskowa, znana jaka grupa Wagnera. Żołnierze mają otrzymywać propozycje w komunikatorach typu WhatsApp i Signal. Operacja jest przeprowadzana w bardzo zakonspirowany sposób. Gdy komandos zgodzi się na współpracę, jego telefon natychmiast przestaje odpowiadać - poinformowano za źródłami związanymi z byłymi afgańskimi siłami zbrojnymi i służbami specjalnymi.

Reklama

Według tych osób, cytowanych przez "Foreign Policy", Rosja i Iran są w stanie zwerbować nawet około 10 tys. komandosów. Żołnierze, którzy przystają na ofertę Moskwy, mają być przerzucani z Afganistanu do Iranu, a następnie do Rosji.

Talibowie przejęli władzę w Afganistanie w sierpniu 2021 roku, po wycofaniu się z tego kraju wojsk USA i NATO. Rosja jest jednym z nielicznych państw utrzymujących swoją misję dyplomatyczną w Kabulu mimo zmienionych uwarunkowań politycznych i trudnej sytuacji bezpieczeństwa w mieście.

Chociaż władze w Moskwie oficjalnie nie uznały nowego afgańskiego rządu, nawiązały z talibami kontakty polityczne i handlowe.