"Zagraniczni obserwatorzy uświadomili sobie, że mają problem, gdy zobaczyli, że zdecydowanie przegrali w Belgradzie" - powiedział serbski prezydent, komentując oskarżenia o zmanipulowanie grudniowych wyborów parlamentarnych i lokalnych. Obserwatorzy wyborczy, reprezentujący UE i Radę Europy, ocenili, że wybory z 17 grudnia nie były sprawiedliwe, głosowanie zostało zmanipulowane, a sprawę powinna zbadać prokuratura.

"Nic nie obchodzi mnie to, co mówią zagraniczne media czy rządy"

"Nic nie obchodzi mnie to, co mówią zagraniczne media czy rządy. Niech zajmują się swoimi problemami, których mają więcej niż my. O władzy i opozycji Serbii decydować będą jej obywatele" - zaznaczył Vuczić.

Reklama

Dzień po przeprowadzeniu wyborów w Belgradzie i innych miastach Serbii rozpoczęto organizowanie demonstracji, których uczestnicy domagają się powtórzenia głosowania w związku z licznymi fałszerstwami, o które oskarżają władze.

Największa w Serbii koalicja opozycyjna "Serbia Przeciwko Przemocy" napisała do instytucji europejskich pismo, w którym zaapelowano o nieuznawanie wyników niedzielnych wyborów parlamentarnych i lokalnych oraz o wszczęcie międzynarodowego śledztwa w sprawie nieprawidłowości.

Rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) zdobyła w wyborach 128 miejsc w 250-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, a największa koalicja opozycyjna 65 mandatów.