We wtorek Iohannis ogłosił, że zamierza ubiegać się o stanowisko szefa NATO, które jesienią ma definitywnie opuścić obecny sekretarz generalny Jens Stoltenberg. Jego potencjalny kontrkandydat, premier Holandii Mark Rutte, cieszy się jednak poparciem silnych graczy w NATO – USA, Wielkiej Brytanii czy Niemiec.

"Iohannisowi nie będzie łatwo. Nieoficjalnie mówi się, że Rutte ma poparcie ponad 2/3 państw NATO. Jednak ma on też swoich stanowczych przeciwników, a decyzja musi zapaść jednogłośnie. I Iohannis pewnie na to liczy" – zaznacza w rozmowie z PAP Całus. Oficjalnie twardy sprzeciw wobec kandydatury Ruttego wyraziły Węgry i Turcja, ale wiadomo, że kolejny kandydat "z Północy" wywołuje rozdrażnienie także w innych krajach.

"Iohannis może zagrać kartą kandydata kompromisu, którego USA, Wielka Brytania czy Niemcy mogą poprzeć, gdy dojdzie do klinczu z premierem Holandii" – ocenia analityk OSW.

Problemem jest także to, że obecnie funkcję wiceszefa NATO sprawuje inny rumuński polityk Mircea Geoana. Według eksperta zmniejsza to szanse Iohannisa, bo dwóch rumuńskich polityków "z rzędu" w kierownictwie NATO to może być za dużo.

Reklama

Jak jest postrzegany rumuński polityk?

Iohannis jest postrzegany jako polityk bez charyzmy i – zwłaszcza podczas swojej drugiej kadencji – mało aktywny. Był za to mocno krytykowany w rumuńskich mediach, chociaż należy przyznać, że w ostatnich czasach zaktywizował się na scenie międzynarodowej. Notowania prezydenta, bardzo wysokie na początku rządów, obecnie plasują się na poziomie 16 proc.

Nie jest tajemnicą, że po zakończeniu w tym roku drugiej kadencji prezydenckiej (formalnie w grudniu, jednak wybory wyznaczono na wrzesień) Iohannis myśli o karierze międzynarodowej. Według medialnych spekulacji, oprócz stanowiska szefa NATO, interesuje go posada przewodniczącego Rady Europejskiej czy wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej i komisarza ds. sąsiedztwa i rozszerzenia.

"Decyzja o starcie w wyścigu o fotel sekretarza to spory hazard, bo Iohannis kładzie na szalę swój wizerunek. Z drugiej strony nie ma wiele do stracenia. Druga kadencja dobiega końca, a w kraju nic atrakcyjnego w sensie zawodowym raczej go nie czeka" – ocenia Całus, dodając, że ugrupowanie Iohannisa, Partia Narodowo-Liberalna (PNL), która jest częścią rządzącej w Rumunii koalicji, od miesięcy traci w sondażach.

Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)