Warszawa i Paryż przewodzą wysiłkom na rzecz zaostrzenia reguł proponowanych w zawartym w zeszłym tygodniu tymczasowym porozumieniu, które dotyczą ograniczenia importu niektórych produktów spożywczych z Ukrainy w zamian za przedłużenie o kolejny rok umowy o bezcłowym handlu między Unią Europejską a Kijowem.

Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść w tym tygodniu. Polska i Francja chcą dodania do listy podlegających ograniczeniom towarów zboża oraz dalszego zmniejszenia kwot importowych na ukraiński drób, jaja, cukier, owies, kukurydzę, kasze i miód - relacjonuje brytyjski dziennik.

Propozycja musi zostać poparta przez większość państw członkowskich UE. Kluczowa będzie postawa Włoch, jeżeli przychylą się do stanowiska Warszawy i Paryża, pozostałe kraje będą musiały zgodzić się na dalsze ograniczenia - pisze "FT".

Rozwiązaniem problemów rolnictwa UE nie są kolejne subsydia i zwiększenie protekcjonizmu, europejscy farmerzy muszą stać się bardziej wydajni, by konkurować na światowych rynkach - ocenił Solski. Podkreślił, że "80 proc. problemów zazwyczaj wiązanych z eksportem z Ukrainy nie jest prawdziwych; one są wyobrażone".

Reklama

Ukraiński minister dodał, że światowe ceny zbóż spadły wskutek rekordowych zbiorów w USA i państwach Ameryki Łacińskiej.

Stanowisko Warszawy i Paryża jest reakcją na protesty rolników, którzy blokują granicę polsko-ukraińską, a także rosnące nastroje antyukraińskie we Francji i presję na prezydenta Emmanuela Macrona, by zaostrzyć ograniczenia - zaznacza "FT".

Solski we wtorek uczestniczy w posiedzeniu ministrów rolnictwa państw UE w Brukseli, na którym mają zapaść decyzje dotyczące m.in. rozluźnienia zasad ochrony środowiska, czego domagali się protestujący w całej wspólnocie rolnicy. "Mówiąc szczerze, myślę, że ukraińscy rolnicy (...) wspierają swoich europejskich kolegów i ich żądania złagodzenia Europejskiego Zielonego Ładu" - powiedział brytyjskiemu dziennikowi Solski.