"Zasady demokratyczne wyglądają coraz bardziej jak obciążające ornamenty, przeszkadzające we wdrożeniu wyższego dobra przez elitę" - pisze w komentarzu zastępca dyrektora redakcji tej gazety Vincent Tremolet de Villers.

Jak przypomina autor, według francuskiego prawa stan wyjątkowy wprowadzany jest w razie bezpośredniego niebezpieczeństwa i pozwala na wzmocnienie uprawnień władzy i ograniczenie pewnych swobód publicznych.

Dążenie do wprowadzenie takich zasad Tremolet de Villers widzi w postawie niektórych rzeczników ruchów ekologicznych, którzy głoszą, że "walka z globalnym ociepleniem zmusza do szybkich decyzji", co powoduje "konieczność odrzucenia ciężkich procedur".

Artykuł wspomina, że ogłoszony pięć lat temu po atakach islamskich terrorystów w Paryżu stan wyjątkowy trwał do 2017 r., ale część z wprowadzonych w ramach jego przepisów została później włączona do normalnego prawodawstwa.

Reklama

Autor cytuje prawników opisujących to jako próbę uspokojenia przez rząd "totalnego kolektywnego lęku" czy inne głosy zaznaczające, że "są sytuacje, w których bardziej niż na mądrość Rady Stanu (najwyższy sąd administracyjny - PAP), należy liczyć na zdecydowaną akcję policji".

"Pandemia koronawirusa też narzuciła stan wyjątkowy - tym razem epidemiczny. (...) Zagrożenie nie było bezpośrednie, jak przy zamachach, ale chodziło o życie tysięcy ludzi. Stan wyjątkowy jawił się wszystkim jako oczywistość" - tłumaczy dziennikarz, dodając, że "mało kto niepokoił się tym pozbawieniem swobód".

Zauważa jednak, że "państwo było bardziej arbitralne niż autorytarne" i daje przykłady "niespójności towarzyszącej stanowi wyjątkowemu": dochodziło do manifestacji, podczas gdy zamknięte pozostawały parki i restauracje; najpierw głoszono, że "maski są bezużyteczne", by następnie wprowadzić obowiązek ich noszenia.

„Jakie to szczęście, że rząd nie zadekretował klimatycznego stanu wyjątkowego” – pisze Tremolet de Villers, podkreślając coraz częściej wypowiadaną myśl, że „wolność zatrzymuje się tam, gdzie zaczyna się (dobro) naszej planety Ziemi”.

"W oczach elit stan wyjątkowy powinien stać się normą. I w tym jest kolejne bezpośrednie niebezpieczeństwo” – konkluduje dziennikarz.