Na dzień 27 grudnia ubiegłego roku w RŚ rozpisano wybory prezydencie i parlamentarne. Była im jednak przeciwna kontrolująca 2/3 kraju opozycja, która 19 grudnia rozpoczęła zbrojną ofensywę mającą zdestabilizować kraj oraz uniemożliwić przeprowadzenie wyborów. Władze kraju oskarżyły byłego prezydenta Francoisa Bozizego o przygotowanie rebelii.

Bozize to były generał, chrześcijanin, który przejął władzę w roku 2003 wykorzystując nieobecność w kraju ówczesnego prezydenta Patasse. Po dekadzie rządów Bozize został z kolei odsunięty od władzy przez - składająca się głównie z muzułmanów - koalicję ugrupowań o nazwie Seleka. Jej dojście do władzy zaogniło sytuacje w kraju, a rok 2013 stał się początkiem krwawych walk. Nowy prezydent Djotodia szybko stracił nad Seleką kontrolę, a tworzące koalicję grupy zbrojne zaczęły siać spustoszenie we własnym kraju. W walkach zabito tysiące osób, około milion ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Zbrodnie Seleki były szczególnie krwawe na południu kraju, gdzie zamieszkiwał chrześcijański lud Gbaya, z którego wywodzi się obalony prezydent Bozize. W odpowiedzi na skierowane przeciw chrześcijanom działania muzułmańskich bojówek powstała milicja - Antybalaka (balaka oznacza maczetę, broń chętnie używana przez bojowników Seleki). Stworzona z myślą o obronie chrześcijan Antybalaka szybko przeszła do działań odwetowych atakując wyznawców islamu. Wzmagała się spirala przemocy, a w sierpniu 2014 ONZ ogłosiła RŚA państwem upadłym (czyli takim, którego struktury władzy i infrastruktura społeczna ulegają rozpadowi). Ostatecznie w swojej byłej kolonii zainterweniowała Francja, przywracając w niej względny spokój.

Aktualnie wśród rebeliantów można wyodrębnić dwa główna „obozy” – ex Seleka władająca północą kraju oraz skupiona na południu i w centrum RŚA Antybalaka. W ich ramach działa czternaście grup rebelianckich, które opanowały odrębne terytoria i prowadzą własne interesy.

Francois Bozizie powrócił na teren RŚA pod koniec 2019 roku po sześcioletnim wygnaniu i szybko włączył się do polityki. Usiłował kandydować w wyborach, jednak Sąd Najwyższy w Bangi nie zarejestrował kandydatury obalonego prezydenta z powodu ciążących na nim oskarżeń o stosowanie tortur i zlecenie zabójstwa. Ex- generał szybko dogadał się z byłymi przeciwnikami.

Reklama

Rebeliancka ofensywa ruszyła 19 grudnia i szybko przyniosła efekt w postaci zajęcia czwartego co do wielkości miasta RŚA – Bambari. Należy podkreślić, że zdobywcy obsadzili strategiczne punkty i nie prześladowali ludności cywilnej – co nie jest normą w historii konfliktów na kontynencie afrykańskim. Rebelianci zaatakowali także położone na północ od Bangi miasto Damara, ale zostali odparci przez siły rządowe. Główny cel działań rebeliantów – opanowanie stolicy kraju Bangi – nie został więc osiągnięty. Na drodze do stolicy stanęły wojska rządowe i błękitne hełmy z sił MINUSCA (misja pokojowa została zapoczątkowana w kwietniu 2014 roku w celu ochrony ludności cywilnej w Republice). Rząd wezwał także na pomoc wojska rosyjskie oraz rwandyjskie.

Rosyjska obecność

Flirt prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej z Rosją trwa już od pewnego czasu. Moskwa umacnia swoją obecność w Bangi, pod koniec ubiegłego roku otworzyła w RŚA przedstawicielstwo i dostarczyła dziesięć pojazdów opancerzonych. Dostarcza także broń ręczną oraz wysyła doradców politycznych oraz instruktorów wojskowych. Podczas ubiegłorocznego szczytu Rosja-Afryka, który odbył się w Soczi, afrykański prezydent Faustin-Archange Touadera prosił Rosjan o interwencję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w celu zniesienia embarga na dostawy broni ciężkiej, nałożonego na jego kraj w roku 2013 (w roku 2017 zakaz ów złagodzono). Rosjanie są największym sojusznikiem i partnerem tego afrykańskiego kraju. We wtorek władze Federacji Rosyjskiej poinformowały o wysłaniu do Afryki 300 wojskowych, którzy dołączyli do liczącego - oficjalnie – 175 żołnierzy kontyngentu już stacjonującego w RŚA. Na terenie kraju działają też prywatne rosyjskie firmy wojskowe, specjalizujące się w szeroko pojętym bezpieczeństwie i ochronie. Oczywiście pomoc ma swoją cenę – rosyjskie firmy górnicze zyskały dostęp do bogatych złóż (m.in. uranu, złota czy diamentów), a Moskwa umacnia swoją pozycję na kontynencie.

Upadek Bangassou

Wczesnym rankiem, w niedzielę 03.01 rebelianci zaatakowali położone na południu kraju miasto Bangassou. Cel ataku jest oddalony o około 750 km od stolicy, leży na granicy z Demokratyczną Republiką Konga. Bangassou jest znane z kopalni diamentów i było już w przeszłości areną krwawych walk. W roku 2017 milicjanci z chrześcijańskich grup Antybalaka opanowali miasto, zabijając wielu muzułmańskich mieszkańców oraz 12 żołnierzy z misji pokojowej. Wielu mieszkańców na wieść o zbliżających się wojskach uciekło promem do wspomnianej sąsiedniej Demokratycznej Republiki Konga. Szturm na miasto zaczął się około godziny 5 rano, a wojska rządowe opuściły swoje pozycje. Miasto zostało zajęte przez bojowników z grup 3R (The Return, Reclamation, Rehabilitation) oraz FPRC (Ludowy Front Odrodzenia RŚA), źródła donoszą także o najemnikach z Republiki Nigru, Czadu i Sudanu. Szef regionalnego biura MINUSCA powiedział agencji AFP, że rebelianci całkowicie kontrolują miasto.

Zwycięstwo prezydenta

Wyniki głosowania ogłoszono już 5 stycznia - zgodnie z przewidywaniami wygrał je dotychczasowy prezydent, Faustin-Archange Touadera. Urzędujący od 2016 roku Touadera uzyskał w pierwszej rundzie ponad 53% głosów. Komisja wyborcza podała, że około połowa wyborców, czyli 910 tys. osób, zarejestrowała się do głosowania, a frekwencja wśród zarejestrowanych wyborców wyniosła 76,3%. Jednak pozostali kandydaci na urząd prezydenta (było ich łącznie 17) już zgłaszają protesty wyborcze, twierdząc, że wybory nie były ani wolne, ani uczciwe. Biorąc pod uwagę, że otwarto tylko około 2 tys. lokali wyborczych, a rebelianci zastraszali zarówno członków komisji, jak i chętnych do oddania głosu, podnoszone zastrzeżenia nie są bezpodstawne. Nie wydaje się jednak, by protesty mogły zmienić wynik wyborów. Co zrobi Touandera? Na pewno musi rozwiązać problem rebelianckich grup władających 2/3 terytorium RŚA i scalić rozbity od 2013 roku kraj. W roku 2019 podpisano porozumienie pokojowe, które – choć nikogo nie usatysfakcjonowało – uspokoiło na jakiś czas sytuację. Nowy prezydent może więc zaproponować przywódcom opozycji powrót do negocjacji i wejście do tworzonego rządu.

Jeśli jednak wybierze wojnę, może liczyć na wsparcie Europy, Rosji i lokalnych graczy, których niepokoi przedłużająca się destabilizacja w RŚA. Jedno jest pewne – jeśli Touadera nie rozwiąże kwestii zbrojnych grup, które w ostatnich latach mocno urosły w siłę, nie będzie w stanie władać państwem, w którym właśnie wygrał wybory.